Lawrence Summers (dla przyjaciół Larry) już w lipcu ma zastąpić Roberta Rubina na stanowisku sekretarza skarbu USA. Dość powszechnie uważany za zarozumialca, bywa też skromny.Niedawno razem z Rubinem byli przedstawiani uczestnikom wiecu Partii Demokratycznej. Najważniejsze etapy w karierze ustępującego sekretarza to Harvard, Yale Law School, London School of Economics i wreszcie kierownicze stanowisko w banku inwestycyjnym Goldman Sachs. Kończąc prezentację spiker zażartował: - Duże pieniądze. Potem przyszła kolej na CV Summersa: Massachusetts Institute of Technology, doktorat na Harvardzie, profesor ekonomii na Harvardzie, a przed przejściem do ministerstwa główny ekonomista w banku Światowym. Summers skomentował to na całe gardło: - Żadne pieniądze. I rzeczywiście, z jego ostatniego zeznania podatkowego wynika, że ma niecałe 100 tysięcy USD w akcjach i funduszach powierniczych i mniej niż milion emerytury z Harvardu. Rubin zaś zainwestował w klub wędkarski, dzieła sztuki i ziemię na Florydzie. Informował też o ponad 50 mln USD w różnych funduszach, kilku milionach na oprocentowanym rachunku bankowym i, jak przystało na ministra finansów, pakiecie obligacji rządu USA. Nie należy też zapominać o 25-50 mln USD, które dostał na odchodnym z Goldman Sachs. Pod tym względem Summers ma więc sporo do zrobienia, a ściślej zarobienia, by dorównać obecnemu szefowi resortu.Biały Dom podkreślił, że Summers będzie kontynuował politykę gospodarczą Rubina i utrzymywał równie bliskie kontakty z szefem Rezerwy Federalnej Alanem Greenspanem. Rubin i Greenspan byli powszechnie chwaleni za pełne sukcesów kierowanie rozwojem gospodarczym Stanów Zjednoczonych. Greenspan powiedział, że zasmuciła go dymisja Rubina, którego określił jako przyjaciela i jednego z najbardziej skutecznych sekretarzy skarbu w historii tego kraju.Szef Fedu ciepło powitał też nominację Summersa: - Jest to osoba o niezwykłym talencie i rozumie, która będzie kontynuowała ważną pracę rozpoczętą przez Boba Rubina. Ja i moi koledzy cieszymy się na pracę z naszym 71. sekretarzem skarbu. Sekretarz prasowy Białego Domu Joe Lockhart też nie szczędził pochwał nominantowi: - Sądzę, że trzeba wyraźnie powiedzieć, że prawdopodobnie nigdy nie było kogoś tak dobrze przygotowanego do przejęcia i sprawowania tego urzędu.Lockhart podkreślił też, że wprawdzie najlepiej znana jest działalność Summersa na arenie międzynarodowej, ale ma on również wielkie doświadczenie w krajowej gospodarce. Odgrywał kluczową rolę w batalii obecnej administracji o zredukowanie deficytu budżetowego i zreformowanie systemu ubezpieczeń społecznych.Summers zaczynał karierę jako akademicki ekonomista i był jednym z najwybitniejszych w swoim pokoleniu. W wieku 28 lat został najmłodszym profesorem w historii Harvardu, a z tego znakomitego uniwersytetu przeszedł na stanowisko głównego ekonomisty w Banku Światowym. Jeśli Kongres zatwierdzi jego nominację, stanie się pierwszym uczonym na stanowisku sekretarza skarbu od czasów George'a Shultza, nominowanego na ten urząd w 1972 roku przez Richarda Nixona.Czeka go trudne zadanie. Rubin kierował tym resortem w czasie bezprecedensowego rozwoju gospodarczego Stanów Zjednoczonych. Pozostawał na szczycie władzy od początku prezydentury Billa Clintona. Najpierw jako szef Rady Gospodarki Narodowej, a od 1995 roku jako sekretarz skarbu. Pomógł przeprowadzić gospodarkę przez niezwykle trudny rok prób obalenia prezydenta i globalnego kryzysu finansowego. Gdy to udało się, złożył dymisję. Ta decyzja była zresztą jedną z najgorzej chronionych tajemnic Waszyngtonu. Od pewnego czasu właściwie nie wiadomo było tylko kiedy Rubin odejdzie.Dość powszechna w amerykańskiej stolicy była opinia, że Rubin jest zmęczony. Przez siedem lat od poniedziałku do piątku mieszkał w waszyngtońskim hotelu Jefferson, a na weekendy wracał do Nowego Jorku. Jego bliscy współpracownicy mówią też jednak, że chciał dać swojemu zastępcy możliwość pokierowania ministerstwem, zanim na dobre zacznie się przedwyborcza kampania prezydencka.Według opinii urzędników ministerstwa skarbu, obaj politycy niewiele różnili się w zasadniczych kwestiach polityki gospodarczej. Nie należy więc spodziewać się większych zmian w funkcjonowaniu resortu i kierunku jego decyzji. Również dlatego, że Summers w dużym stopniu był ich współtwórcą. Odgrywał między innymi kluczową rolę w koordynowaniu reakcji Stanów Zjednoczonych na meksykański kryzys finansowy lat 1994-95, jak też podczas późniejszych wydarzeń w Azji, Rosji i Brazylii. Łączy ich też podobieństwo przy rozwiązywaniu problemów. Obaj wychodzą z założenia, że w procesie podejmowania decyzji należy kierować się pragmatyzmem, a nie chęcią przeforsowania wielkiej idei.

J.B.