Postawa Słowaków może pokrzyżować szyki prywatyzacji jednej z największych czeskich instytucji finansowych, Ceskoslovenska Obchodni Banka (CSOB). Sprzedaż należącego do Republiki Czeskiej większościowego pakietu walorów tego banku (65,69%) zachodniemu inwestorowi strategicznemu była już bliska finału, gdy swoje uwagi do transakcji zgłosili Słowacy, których bank centralny (NBS) dysponuje pakietem 24,13% akcji.Tymczasem po Pradze krążą już pogłoski o cenach, jakie potencjalni klienci oferują za czeski pakiet: belgijski bank KBC jest ponoć w stanie wyłożyć 1,62 mld euro, Deutsche Bank 1,2 mld, a Bayerische Hypo- und Vereinsbank - tylko 1,02 mld euro. Jednak ostateczna cena - zdaniem ekspertów - zależeć będzie od tego, czy konflikt ze Słowakami uda się zażegnać do przewidzianego na koniec czerwca podpisania umowy sprzedaży.Początki konfliktu wokół tego specjalizującego się w obsłudze handlu zagranicznego banku sięgają 1993 r. Przeprowadzony wówczas audyt CSOB wykazał 60 mld koron strat, przy czym bank nie dysponował na tyle dużymi kapitałami własnymi, by załatać tę dziurę. Niemal w ostatniej chwili Praga i Bratysława ustaliły szczegóły akcji ratunkowej: 20 mld brakujących koron pokrył ze swoich rezerw CSOB, 30 mld wzięły na siebie Czechy poprzez bank Ceska Inkasni (CI), a 10 mld Słowacy przez Slovenska Inkasni (SI). Następnie przeprowadzono operację podwyższenia kapitału banku (na Pragę przypadło 3 mld czeskich koron, a na Bratysławę 1 mld).Kłopot polegał jednak na tym, że nowo powstały SI nie dysponował środkami potrzebnymi do sfinansowania transakcji. Ostatecznie CSOB zdecydował się na udzielenie Słowakom kredytu, spłatę którego zagwarantowała Bratysława. Po spłacie dwóch rat Słowacy odmówili dalszej współpracy. Co więcej, słowackie ministerstwo finansów orzekło, że nie chce wiedzieć nic więcej o wcześniejszych gwarancjach dla Slovenska Inkasni. Władze CSOB wystąpiły więc z pozwem o zapłatę blisko 20 mld koron słowackich (ok. 440 mln euro) do Międzynarodowego Sądu Arbitrażowego. Ten ma wkrótce ogłosić wyrok wiążący dla obu stron.Rząd w Bratysławie ma teraz dwa wyjścia: albo spłacić dług, co może zachwiać budżetem państwa, albo nie spłacać, co grozi kompromitacją na arenie międzynarodowej. Eksperci podpowiadają, że strony mogą dogadać się, by Bratysława rozliczyła swoje kredytowe zaległości z należącego do niej pakietu akcji CSOB. Tyle tylko, że znajduje się on w posiadaniu słowackiego banku centralnego, a jego prezes jest tego zdecydowanym przeciwnikiem.

W.K.