TKM
Względnośćzasługdla narodui historiiprzejawia sięw zmienności nazw, wymianie figur na cokołach pomników,usuwaniu lub przydawaniu korony na głowie orłai podobnych zabiegach, bardziej magicznych niż pragmatycznych.Górnik Wincenty Pstrowski do dziś ma w Warszawie swoją ulicę. Wprawdzie radni gminy Bielany mają chęć dać jej nazwisko pewnego księdza, ale to ze względu na jego większe zasługi, a nie na genezę dotychczasowej nazwy. Ulice górnika Pstrowskiego, bohatera dawno minionej epoki, spotykało się w dziesiątkach miast polskich i był to wyraz nie tylko hołdu dla jego wydajności pracy, lecz szerzej - dla trudu całej górniczej braci. Jakże smutno z tej perspektywy wygląda dzisiejsza dola górników dołowych, którzy - by przypomnieć o sobie - muszą zamurować biuro szefa holdingu węglowego albo podjąć głodówkę gdzieś na przodku. Przykre jest to szczególnie w kontekście coraz pewniejszej restrukturyzacji górnictwa, na którą są pieniądze pochodzące zarówno z budżetu, jak i UE.Restrukturyzacja ma jednak nie tylko aspekt finansowy, bardzo ważny, rzecz jasna, choć bodaj mniej istotny niż aspekt społeczny, który dotyczy grupy ludzi, od dziesiątków lat przyzwyczajonych do specjalnego traktowania. Nie ma w tym żadnej ironii, takie są fakty. Każdy I sekretarz partii uważał, że musi sfotografować się w górniczej czapce z pióropuszem i że należy mu się tytuł pierwszego górnika PRL. Za fedrowanie górnicy dostawali medale i talony, zaś przywileje zawodowe miały ich skłonić do wydajniejszej pracy. Czy pamiętacie uroczyste dekorowanie matek, których sześciu czy ośmiu synów obierało górniczy stan?Dziś odprawy mają skłonić górników do porzucenia zawodu. Ich wartość docenili nie tylko górnicy, stale wykonujący swój zawód. Także poseł rządzącego ugrupowania, od 6 lat urlopowany bezpłatnie z kopalni, pokwapił się po swoją odprawę. Zapewne przeznaczy ja na uruchomienie własnego interesu, taki przecież jest warunek pobrania pieniędzy. Żaden z przyjaciół politycznych naszego posła nie widzi w tym nic nagannego. Należało mu się przecież, mówił Jacek Rybicki. Sam poseł zaś, jako dodatkowy argument rzucił uwagę, że był ongiś przez rok internowany, a nie dostał z tego tytułu żadnego odszkodowania, więc tę odprawę traktuje jako formę zadośćuczynienia.Bardziej dziś do mnie przemawia magiczna wiara górników z kopalni Niwka-Modrzejów, którzy sądzą, że podjęcie strajku głodowego odmieni bieg rzeczy i uratuje ich kopalnię, nierentowną i zadłużoną, przed ostateczną plajtą i likwidacją. A długi tej kopalni składają się na gigantyczną kwotę zadłużenia, np. w ZUS, który chyba przestał już liczyć na zwrot 800 mln zł od górnictwa.Przedsiębiorcy prywatni, od których oczekuje się, że stworzone przez nich nowe miejsca pracy wchłoną zwalnianych górników, są przez ten sam ZUS traktowani zgoła odmiennie niż najgorsi, wciąż państwowi dłużnicy. Wiem coś o tym, sam byłem przedsiębiorcą i stanowczość tego urzędu znam z doświadczenia osobistego. Prezes tej firmy tymczasem zarzeka się, że od dziś będzie już traktować wszystkie podmioty jednakowo. Czy on wierzy we własne słowa? Przecież ścigać drobnego przedsiębiorcę jest nadal znacznie łatwiej, niż - nie przymierzając - kopalnię, hutę czy fabrykę traktorów. Kopalnia ma swojego posła. Huta ma ministra, a fabryka - poparcie dużej części rządzącego związku zawodowego. Zaś właściciel warsztatu najczęściej nie ma nawet radnego w gminie...Po I kwartale br. oficjalne straty górnictwa węglowego są mniejsze, niż zakładano wcześniej. Ale nie z powodu obniżenia kosztów, o nie! To skutek prostego zabiegu, prawie magicznego, bo księgowego, spowodował taką poprawę: otóż umorzono długi za szkody, wyrządzone środowisku przez kopalnie, zrzucające słoną wodę. Wystarczy więc poczekać, długi się przedawnią i hop, już mamy lepiej.Znów wróciła sprawa żelatyny. Jej król jest rzeczywiście niezniszczalny. Lobby prożelatynowe próbuje - rękami jednego z posłów rządzącej koalicji - przywrócić zaporę celną dla żelatyny niemieckiej i francuskiej. To się nazywa ochrona rodzimego, czysto polskiego przemysłu, jednoosobowego, ale zawsze...W obronie przemysłowca żelatynowego pewnie nikt nie zablokuje drogi ani torowiska tramwajowego. Blokady pojawią się jednak: chłopi sądzą, że to jest najpewniejszy sposób rozwiązania ich problemów, choć dobrze byłoby podpowiedzieć im inny: otóż uważają oni (konkretnie 80% ankietowanych rolników tak uważa), że najlepiej działo im się za Edwarda Gierka. Przywrócenie stosunków z tamtej epoki pewnie poprawiłoby byt rolników, nawet - jak za dotknięciem różdżki - z dnia na dzień. Tyle że kosztem całej reszty. Wybór należy do ciebie.
PIOTR RACHTAN