Mimo że wydarzenia zeszłego tygodnia na WGPW były zdominowane przez wzrosty spółek mających udziały w firmach-operatorach telefonii komórkowej, nie sposób nie zauważyć również ożywienia po stronie mniejszych spółek. O tak zwanej szerokości rynku najlepiej przekonuje wykres rynku równoległego, który od dobrych 3 tygodni niezmiennie pnie się do góry. W odróżnieniu od niektórych analityków nie nazywałbym tego zwiastunem bardziej spekulacyjnego podejścia inwestorów, a raczej objawem zdrowej efektywności rynku, którego uczestnicy po prawie dwuletniej bessie poszukują wciąż skrajnie niedowartościowanych firm. Wydaje się, że właśnie to odważniejsze podejście do mniej płynnych inwestycji i dokonana w ten sposób zmiana w mentalności inwestorów najlepiej oddaje to, że jesteśmy świadkami rynku byka a nie niedźwiedzia. Nie wyklucza to oczywiście możliwości wystąpienia korekty, najpewniej w momencie, kiedy paradoksalnie odpowiednio duża liczba sceptyków nagle uwierzy w siłę rynku. Niemniej jednak należy pamiętać, że w hossie najwięcej zarabia się na właściwym doborze i trzymaniu akcji, a nie graniu na lokalne "górki i dołki". Innym ważnym wydarzeniem zeszłego tygodnia były opublikowane miesięczne wyniki spółek, gdzie po raz pierwszy od kilkunastu miesięcy w wielu przypadkach są one lepsze od wyników za analogiczny okres ubiegłego roku. Wydaje się, że następne miesiące będą pod tym względem wyglądały jeszcze lepiej, wszak w większości spółek produkujących dobra konsumpcyjne koniunktura załamała się już na wiosnę 1998 roku, wobec tego punkt odniesienia przy porównaniach znajduje się dosyć nisko. Pozytywne dane makroekonomiczne oraz lepsze wyniki spółek powinny na tyle poprawić ogólny obraz rynku, że w niedługim terminie spodziewałbym się również ponownego uaktywnienia się popytu ze strony inwestorów zagranicznych.

.