Analitycy o rynkach wschodzących

Kryzys finansowy, który dręczy rynki wschodzące (tzw. emerging markets)od jesieni 1997 r., nieco osłabł, jednak jest jeszcze zbyt wcześnie, aby mówić o pełnej poprawie - twierdzą ankietowani przez agencję Reutera ekonomiści.

Wskazuje na to indeks obligacji na emerging markets banku J.P Morgan, który przed kryzysem kształtował się na poziomie 375 pkt. bazowych powyżej oprocentowania amerykańskich obligacji skarbowych. Po sierpniowym załamaniu w Rosji skoczył on nawet do poziomu wyższego o 1170 pkt. bazowych, a obecnie jest wyższy o 1042 pkt. bazowe. Zdaniem analityków, powinien przede wszystkim cieszyć fakt, że systemy finansowe w tych krajach nie są już tak zlewarowane, jak przed rozpoczęciem kryzysu, co daje nadzieję, że kolejne załamanie nie powinno się powtórzyć. Jako główne niebezpieczeństwo dla tych rynków uznają oni ewentualne zmniejszenie wzrostu gospodarki amerykańskiej.Eksperci docenili przede wszystkim wysiłki krajów azjatyckich, które po załamaniu na tamtejszych rynkach finansowych jesienią 1997 r. powoli wydobywają się z zapaści. Uważają oni też, że obecny spadek tempa wzrostu w krajach latynoamerykańskich będzie krótkotrwały. - Sytuacja budżetowa Brazylii wygląda lepiej, choć potrzebuje ona nowych przepisów podatkowych - twierdzi Charles Blitzer, analityk z Donaldson, Lufkin & Jenrette. Podobne zalecenia odnoszą się także do krajów dalekowschodnich.Analitycy obawiają się też o gospodarkę chińską. Podkreślają jednak, że zmalała groźba dewaluacji tamtejszej waluty - juana, a rząd zapewnia, że antyzachodnie demonstracje związane z atakiem NATO na ambasadę Chin w Belgradzie nie wpłyną na reformy rynkowe. Za najmniej stabilny uważa się wciąż rynek rosyjski, zwłaszcza po dymisji premiera Jewgienija Primakowa, jednak zaangażowanie zagranicznych inwestorów w Rosji jest na tyle ograniczone, że nie ma obaw, by ewentualny kryzys w tym kraju był w stanie znacząco wpłynąć na gospodarkę globalną.Według ankietowanych, najważniejsze dla emerging markets będzie teraz zachowanie amerykańskiego Zarządu Rezerwy Federalnej. Jest bardzo prawdopodobne, że instytucja ta zdecyduje się w najbliższych miesiącach na podniesienie stóp procentowych. Jeśli zwyżka będzie znacząca, może ona spowodować spadek eksportu z niektórych rynków wschodzących oraz wzrost kosztów kredytów. Dotyczy to przede wszystkim krajów latynoamerykańskich, których głównym partnerem handlowym są właśnie Stany Zjednoczone. Analitycy z uznaniem wypowiedzieli się też na temat planów wprowadzenia przez MFW specjalnych linii kredytowych dla krajów przeżywających trudności finansowe, pod warunkiem jednak, że będą one mogły prowadzić odpowiednią politykę fiskalną. Projekt, popierany przez administrację Clintona, jest niejako polisą ubezpieczeniową dla tych państw. Paradoksalnie jednak kraje potrzebujące pomocy, np. Brazylia, Rosja czy państwa azjatyckie, mogą jej nie otrzymać właśnie ze względu na nieodpowiednią politykę budżetową.

Ł.K.