Prognoza Conference Board

Amerykański instytut badania koniunktury, związany ze środowiskami biznesowymi - Conference Board - uważa, że obecna deprecjacja waluty europejskiej względem dolara odzwierciedla zalety obu gospodarek. Ponieważ w Europie oczekuje się powrotu koniunktury gospodarczej, niekorzystny trend wartości euro powinien też się odwrócić.- Wskaźniki inflacji w Europie i w Stanach Zjednoczonych są podobne. Redukowane też są różnice pomiędzy stopami procentowymi na obu obszarach gospodarczych. Dlatego najważniejsze czynniki, determinujące parytet wymiany euro na dolara, to stopa wzrostu PKB i różnice w polityce emisji pieniądza. Oba czynniki dają większą przewagę dolarowi - twierdzi Gail Fosler, główny analityk gospodarczy w Conference Board.Oba czynniki makroekonomiczne wyjaśniają stały spadek euro względem dolara od samego początku pojawienia się europejskiego pieniądza i nie oznaczają błędów czy słabości strukturalnych. Przewidując niewielki wzrost stóp procentowych w USA oraz obserwując pojawienie się ożywienia gospodarczego w Europie, instytut twierdzi, że w drugiej połowie roku euro ruszy w górę, osiągając pod koniec roku poziom 1,09 dolara, a w roku przyszłym - jeszcze więcej.- Jeśli nie pojawi się presja inflacyjna, to jedynym zagrożeniem dla wzmocnienia euro będzie wolniejsze, niż się przewiduje, wyhamowanie koniunktury gospodarki amerykańskiej - stwierdza Robert McGuckin, dyrektor badań gospodarczych Conference Board. Jego zdaniem, należy zachować optymizm w ocenie wpływu, jaki w dalszej perspektywie będzie mieć euro na gospodarkę UE. Nawet gdyby pojawiły się trudności na rynku pracy albo kłopoty w dziedzinie ubezpieczeń społecznych.Podobne, choć nieco mniej optymistyczne opinie, formułują analitycy z Salomon Smith Barney, którzy twierdzą, że wprawdzie kurs euro spadnie w ciągu najbliższych miesięcy do 1,02 dolara, ale już jest wyraźne ożywienie w Hiszpanii, Holandii, a nawet - we Francji. Z drugiej strony, obserwowana deprecjacja europejskiej waluty powinna być dodatkowym bodźcem dla podgrzania gospodarki, zwłaszcza że Europejski Bank Centralny nie powinien interweniować, o ile wartość euro nie spadnie poniżej 0,95 za dolara.

P.R.