Faksem z Gdańska
Specjalne strefy ekonomiczne nie zbawią Polski. Byłoby grubą przesadą budowanie przyszłości poszczególnych regionów na 17 enklawach, rządzących się innymi regułami podatkowymi niż reszta kraju. Ale były też jakieś racje, przemawiające w roku 1994 za stworzeniem podstaw prawnych dla stref specjalnych. Zestaw narzędzi polityki regionalnej jest u nas niesłychanie ubogi. Dlatego powstało dodatkowe narzędzie ściągania kapitału i tworzenia miejsc pracy w miejscach szczególnego zagrożenia bezrobociem, które na ogół omijają inwestorzy, gdzie utrwala się błędne koło ubóstwa i niedorozwoju. Nie można lekką ręką przekreślić tych racji oraz nadziei, jakie wiążą ze strefami lokalne społeczności.Źle się stało, iż rząd spowodował ostatnio szum informacyjny i sporo zamieszania w tej materii. Kijem wsadzonym w mrowisko było zalecenie wiceministra gospodarki z 21 maja br., idące śladem ustaleń KERM-u, by natychmiast wstrzymać wydawanie zezwoleń na działalność gospodarczą w ramach stref specjalnych. Jest to kuriozalny przejaw prawa powielaczowego i dowód braku wyobraźni po stronie rządu. To jasne, że Unia Europejska nie lubi uprzywilejowanych stref gospodarczych i naciska na nas, byśmy je likwidowali. Ale w tej samej Unii toleruje się funkcjonowanie takich obszarów, a nawet mają one spory udział w sukcesie ekonomicznym Irlandii oraz paru innych krajów. Irlandzka strefa Shannon służyła jako wzorzec dla nas i dla Węgrów. Skoro mamy ustawę o strefach i skoro, w zgodzie z prawem, takie strefy działają, pierwszą powinnością rządu - postawionego wobec presji z Brukseli - winien być czytelny komunikat, gwarantujący dotrzymanie już zawartych i wynegocjowanych umów. Są to prawa nabyte i koniec. Dopiero na tak utwardzonym gruncie, czyli na gruncie naszej wiarygodności w oczach inwestorów, można negocjować dalszy scenariusz wygasania specjalnych przywilejów. W końcu zainwestowano już w tych miejscach ponad 3 miliardy dolarów i zadeklarowano utworzenie około 27 000 miejsc pracy. W wielu miejscach - na przykład na Pomorzu, czyli w Słupsku i rejonie Tczew/Żarnowiec - nie sposób dziś ocenić skuteczności stref w zwalczaniu bezrobocia, mobilizowaniu kapitału i pobudzaniu przedsiębiorczości, gdyż znajdują się one w stadium rozruchu. Trzeba szanować wysiłek poszczególnych gmin, które wyłożyły pieniądze i przygotowały teren pod inwestycje. Wcale mnie nie dziwi ich reakcja na pismo wiceministra Donocika.Ślepi na to wszystko decydenci w Warszawie zagrali po swojemu, czyli w starym stylu. W momencie gdy nasi piłkarze zerwali się do nieco wyższych lotów, w polityce gospodarczej sami sobie strzeliliśmy gola!
JANUSZ LEWANDOWSKI