Reklama

Różne spojrzenia

Aktualizacja: 05.02.2017 22:00 Publikacja: 12.06.1999 10:52

Makrotydzień

Komisja Europejska przewiduje, że wzrost PKB w Polsce w tym roku wyniesie 3,7%, a w przyszłym - 3,9%, co oznacza, że przegonią nas nie tylko kraje bałtyckie, ale i Węgry. Natomiast według naszych rządowych ekonomistów, PKB w tym roku wzrośnie o 4%, a w przyszłym o 5,6% (aktywny wariant strategii finansów publicznych). Unijni eksperci zwracają uwagę, że Polska ma jeden z najwyższych w regionie deficyt w handlu zagranicznym. Przewidują także wzrost deficytu obrotów bieżących w bieżącym roku do 6% PKB.Różnice w prognozach są znaczące. Zdaniem niektórych rodzimych ekonomistów, Ministerstwo Finansów zakłada poprawę koniunktury za granicą i to znajduje odbicie w przewidywanych wskaźnikach. Być może unijni eksperci mniej optymistycznie oceniają spodziewane ożywienie i wzrost popytu na polskie towary. Zwłaszcza że konkurencyjność naszej gospodarki jest ciągle niska.Afera dioksynowa zatacza coraz szersze kręgi. Polska wydała zakaz sprowadzania z Belgii nie tylko drobiu, jaj i pasz, ale również mięsa wieprzowego, wołowego, mleka oraz jego przetworów. Ustalono, że jeszcze przed nałożeniem embarga do Polski sprowadzono 50 tys. ton belgijskiej paszy, z której tylko część (70%) została zlokalizowana i znajduje się pod kontrolą. Pojawiły się głosy, że zakazem importu należy objąć również żywność pochodzącą z innych krajów UE, ponieważ z pasz belgijskich korzystała cała Unia, a prawdopodobieństwo reeksportu belgijskich produktów jest bardzo duże. Zakazu nie wprowadzono, ale unijna żywność musi mieć zaświadczenia, że nie jest skażona. Wielu przewoźników takich dokumentów nie ma. Nasza zachodnia granica była w ostatnich dniach "zakorkowana" ciężarówkami z unijną żywnością. nNie wiadomo jeszcze, czy belgijskie pasze, które sprowadzono do Polski, są skażone. Na wyniki badań trzeba poczekać. Jeśli polska żywność zostanie ostatecznie oczyszczona z dioksynowych podejrzeń, będzie miała szanse stać się przebojem eksportowym najbliższych miesięcy. Jest to bardzo potrzebne naszemu rolnictwu, które w wyniku kryzysu rosyjskiego straciło rynki wschodnie, i gospodarce, wciąż czekającej na silniejsze bodźce wzrostowe.

Małgorzata Pokojska

Rafał Antczak

Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych

Reklama
Reklama

Najważniejsze dla nas jest teraz to, czy gospodarka unijna, a zwłaszcza niemiecka, z którą jesteśmy najsilniej powiązani, odbije się od dna. Jednak, na razie, nie widać realnych perspektyw zwiększenia tempa wzrostu za zachodnią granicą. Przesadzone są też nadzieje na ożywienie związane z planem dla Kosowa i Bałkanów. UE nie ma pieniędzy na finansowanie programu odbudowy. Na amerykańskie inwestycje państwowe także nie można liczyć.W najbliższych tygodniach, a nawet miesiącach, nie należy się spodziewać jakiegoś pozytywnego przełomu. Na szczęście, polska gospodarka idzie w dobrym kierunku. Sytuacja w handlu zagranicznym nie jest najlepsza, choćby dlatego, że eksport przygraniczny spada. Mimo wszystko, perspektywy rachunku obrotów finansowych i kapitałowych przedstawiają się obiecująco. Ostatnie podwyższenie ratingów pokazuje, że większość inwestorów ma zaufanie do naszej gospodarki. Za sprawą prywatyzacji w drugim półroczu należy oczekiwać dużych zagranicznych inwestycji bezpośrednich. Prawdopodobnie w końcu roku powrócą również niektórzy inwestorzy portfelowi.

opr. M.P.

Patronat Rzeczpospolitej
W Warszawie odbyło się XVIII Forum Rynku Spożywczego i Handlu
Materiał Promocyjny
Inwestycje: Polska między optymizmem a wyzwaniami
Gospodarka
Wzrost wydatków publicznych Polski jest najwyższy w regionie
Gospodarka
Odpowiedzialny biznes musi się transformować
Gospodarka
Hazard w Finlandii. Dlaczego państwowy monopol się nie sprawdził?
Gospodarka
Wspieramy bezpieczeństwo w cyberprzestrzeni
Gospodarka
Tradycyjny handel buduje więzi
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama