Najsłabszy ze wszystkich rynków na GPW po wczorajszym spadku, wbrew zresztą pozostałym, dotarł do linii trendu wzrostowego. Trend o niewielkim nachyleniu był zapoczątkowany we wrześniu ubiegłego roku i przebiega przez kolejne punkty w grudniu i styczniu. Dołek zniżki zakończonej w kwietniu nie dotarł dokładnie do linii, lecz kolejne tygodnie przyniosły powolne obsuwanie się indeksu, czego skutkiem jest aktualne przybliżenie się do potencjalnego wsparcia. Na krótką metę wydaje się ono prawdopodobne jako granica deprecjacji, ale teraz mamy do czynienia z pozytywnymi nastrojami na całym rynku, natomiast co się stanie po nawet czasowym schłodzeniu nastrojów, trudno przewidywać. A właściwie trudno być optymistą, bo jeśli NIF nie odejdzie wystarczająco daleko od linii trendu, zniżka z pewnością przełamie tę barierę. Nie musi to, oczywiście, oznaczać jakiejś dalszej głębokiej przeceny, lecz taki rozwój sytuacji nie zachęca do inwestowania.Do niekorzystnie wyglądających czynników należy także zaliczyć trójkąt, jaki ukształtował się w okresie względnej stabilizacji. Sam koniec maja przyniósł opuszczenie tej formacji, a minimalny zasięg spadku to nieco poniżej 64 pkt.Wskaźniki techniczne są w strefach wyprzedania, jednak, jak wynika z historii, nie jest to czynnik zachęcający do zajmowania pozycji. MACD nie przebił linii równowagi, a teraz oddala się od niej.

Wojciech Wójcik

Dom Maklerski Instalexport SA Kraków