Zarządy Specjalnych Stref Ekonomicznych mogłyby wydawać nowym inwestorom zezwolenia na działalność do końca 2000 r., a w strefach leżących na terenach gmin, w których stopa bezrobocia przekracza 150% średniej krajowej (czyli nieco ponad 18%) - do końca 2001 r. Takie rekomendacje Ministerstwa Gospodarki w sprawie dalszego funkcjonowania SSE przyjął KERM. Dziś problemem zajmie się Rada Ministrów.Resort gospodarki proponuje nowelizację ustawy o SSE, tak aby nie tworzyć nowych stref, ani nie rozszerzać obszarów już istniejących. Strefy mazowiecka i częstochowska, w których nie pojawił się jak dotąd żaden inwestor, nie będą mogły wydawać zezwoleń i zostaną zlikwidowane na mocy specjalnego rozporządzenia. - Myślę, że Rada Ministrów przyjmie ten dokument. Jeśli tak się stanie, jeszcze we wtorek wysyłam pismo "odwieszające" prośbę o niewpuszczanie nowych inwestorów - powiedział wiceminister gospodarki Tadeusz Donocik.Minister Donocik zapewnił, że Polska będzie respektować prawa nabyte inwestorów w SSE. Gdyby jednak pod naciskiem Brukseli rząd zmuszony był do nałożenia dodatkowych obciążeń na firmy inwestujące w strefach, Polska wypłaci odszkodowania. Według danych Ministerstwa Gospodarki, w 1998 r. urzędy skarbowe nie pobrały 30 mln zł od inwestorów działających w SSE. Zdaniem Tadeusza Donocika, państwo per saldo i tak na tym skorzystało. Firmy w SSE zatrudniły bowiem 3,5 tys. bezrobotnych, którym nie trzeba było już płacić zasiłków. We wszystkich SSE wydano dotychczas pozwolenia dla 198 inwestorów, z czego rzeczywistą działalność rozpoczęło 45 firm. Do końca maja zatrudniły one 6 tysięcy osób.Rząd pracuje nad nowymi formami zachęt dla inwestorów, którzy nie będą mogli wejść do stref. Według T. Donocika, rozsądnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie grantów pieniężnych, na które rocznie przeznaczano by 250 mln zł z budżetu państwa. Najwięcej dla ściągnięcia inwestorów mogłyby zrobić jednak samorządy, sprzedając np. grunty za symboliczną złotówkę.

G.B.