Czerwiec na giełdzie
Podobnie jak na największych giełdach świata, również na warszawskimparkiecie w czerwcu panowała dobra koniunktura. WIG zyskał 7,7%,ustanawiając przed dwoma tygodniami nowy tegoroczny rekord - 17 046,4 pkt. Najsłabiej zaprezentowały się narodowe fundusze inwestycyjne, których indeks spadł o 6,1%. Na rynku walutowym złoty umocnił swą pozycję zarównow stosunku do dolara, jak i euro.
Nie można powiedzieć, aby na GPW wykształciła się jakaś "czerwcowa" tendencja. Do tej pory było dziewięć takich miesięcy, z których pięć zakończyło się spadkiem, a cztery wzrostem indeksu WIG. Najgorsza koniunktura panowała w czerwcu 1994 r., kiedy główny indeks spadł o 35%, najlepiej giełda radziła sobie w czerwcu 1996 r. - WIG zyskał wówczas ponad 17%. Z punktu widzenia analizy technicznej, ostatnie tygodnie nie wprowadziły większych zmian w sytuacji podstawowego warszawskiego indeksu. WIG w dalszym ciągu porusza się w średnioterminowym trendzie wzrostowym, który na razie nie jest zagrożony.Najwięcej w czerwcu można było zarobić na akcjach Swarzędza, których kurs wzrósł o 56%. Trudno szukać przyczyn fundamentalnych aż tak znacznej zwyżki, bo poza spłatą ostatniej raty kredytu na rzecz BIG-BG ze spółki nie dochodziły jakieś szczególnie pozytywne informacje.Prawie 50% zysku przyniosła inwestycja w walory TU Europa, które zadebiutowało na rynku 8 czerwca. Z tym że ta spółka była niejako skazana na sukces. Giełda dopuściła bowiem do obrotu firmę, której 99,5% akcji znajduje się w rękach największych akcjonariuszy. Wprawdzie tylko na rynek wolny, ale sens wprowadzania walorów o tak małej płynności wydaje się wątpliwy. Przecież kilka miesięcy temu prezes Rozłucki ostrzegał przed możliwością manipulacji akcjami Kopeksu, notowanego na rynku równoległym, a teraz do obrotu wprowadza się walory, których free float wynosi zaledwie 0,5%.Spośród większych spółek najlepiej radziły sobie akcje ComputerLandu, których notowania wzrosły aż o 33%. Głównym powodem zwyżki były spekulacje na temat możliwego przejęcia spółki przez Prokom, czemu przedstawiciele tej drugiej firmy zdecydowanie zaprzeczają. Mimo to na razie nie nastąpiło - czego można było się obawiać - gwałtowne załamanie trendu wzrostowego akcji ComputerLandu.Bardzo dobrze wypadły banki. Po sprzedaży przez Ministerstwo Skarbu Państwa 52% akcji Pekao i 80% walorów Banku Zachodniego, zaintersowanie inwestorów skupiło się na podmiotach tego sektora, które jeszcze nie mają inwestora strategicznego: Banku Handlowym i BIG--BG. Ich kursy wzrosły w czerwcu odpowiednio o 21 i 19 proc.Jednocześnie przy okazji Handlowego po raz kolejny dała znać o sobie ułomność naszego systemu notowań. Oto na środowej sesji w czasie fixingu ich kurs spadł w maksymalnym dopuszczalnym stopniu, aby w czasie notowań ciągłych wzrosnąć o 14% (!). Można założyć się o każde pieniądze, że gdyby nie było fixingu, tylko sesja od razu rozpoczęła się od notowań ciągłych, to kurs Handlowego nie spadłby o 10% ani nie wzrósł o 14%, a nawet jeśliby tak by się stało, to na pewno zawarto by o wiele więcej transakcji niż w tym systemie notowań.Czerwcowych wzrostów nie byłoby również bez bardzo dobrej postawy dwóch czołowych firm: Elektrimu i Telekomunikacji Polskiej SA. Oba blue chips w minionym miesiącu odnotowały najwyższe kursy w historii.Największy spadek był udziałem walorów Novity, które straciły na wartości ponad 37%. Przypomnijmy, że w maju Novita była jednym z liderów rynku (75% zysku), do czego przyczyniały się zakupy akcji przez spółkę zależną. W czerwcu dobra koniunktura uległa załamaniu, i to mimo informacji o możliwości pozyskania przez firmę inwestora strategicznego.Generalnie bardzo słabo zaprezentowały się narodowe fundusze inwestycyjne. NIF stracił na wartości ponad 6% i znalazł się na poziomie 67,7 pkt. - najniższym od lutego. Na rynku doszło do zmiany trendu po tym, jak indeks wybił się w dół z trwającej ponad dwa miesiące konsolidacji. W największym stopniu odczuli to posiadacze akcji NFI Magnlonia i NFI Victoria, których notowania spadły odpowiednio o 14% i 13%. Spośród 15 spółek notowanych na tym rynku bessie oparły się jedynie walory NFI Octava (wzrost o 7%) i Zachodniego NFI (zwyżka o 3,5%).Ciekawe wydarzenia miały miejsce na rynku walutowym, ze względu na sprzedaż akcji Pekao SA i Banku Zachodniego. Nabywcy walorów, czyli włoski UniCredito i Allied Irish Bank, musiały skupić łącznie aż 6,5 mld zł, co miało doprowadzić do umocnienia pozycji naszej waluty. I rzeczywiście, pod koniec maja na rynku międzybankowym dolarem handlowano po 3,965 zł, a wczoraj już tylko po 3,928 zł. Jednak choć był to spadek całkiem znaczny i pozwalający na zarobienie godziwych pieniędzy w przypadku inwestycji na rynku futures, to jednak trend na dolarze od początku marca ma kierunek boczny i czerwiec niczego tu nie zmienił.Na wartości straciło również euro, które od początku kwietnia porusza się w trendzie spadkowym. W czasie ostatniego miesiąca notowania tej waluty zniżkowały z 4,145 do 4,056 zł. Jednak tutaj z możliwością zarobku jest już nieco gorzej, bo choć na Warszawskiej Giełdzie Towarowej są notowane kontrakty na euro, to płynność tego rynku pozostawia wiele do życzenia. Nie mówiąc już o GPW, która, pomimo negatywnych doświadczeń z kontraktami dolarowymi, zdecydowała się wprowadzić również futures na euro. Efekt jest taki, że standardem na tym rynku jest całkowity brak obrotu.
TOMASZ JÓŹWIK