Faxem z Gdańska
W cieniu wielkich manewrów podatkowych parlamentarzyści zmówili się, by popchnąć do przodu dwie sprawy, które źle idą w państwie polskim. Chodzi o reprywatyzację i budowę autostrad. Pisałem już o jednym i drugim na łamach Parkietu.Jedno i drugie ma związek z wydolnością finansów publicznych. Nie da się rozwiązać tych problemów bez zaangażowania publicznych pieniędzy. Są to odłożone w czasie koszty socjalizmu, obciążające nasze pokolenie. W socjalizmie zabierano majątki i nie budowano autostrad. Trzeba rozliczyć krzywdy przeszłości i nadrobić braki w budowie nowoczesnych połączeń drogowych, integrujących nas z Europą. Zarówno w dziedzinie reprywatyzacji, jak i w dziedzinie infrastruktury drogowej można mówić o porażce wszystkich dotychczasowych rządów. Także rząd Buzka spóźnia się z rozwiązaniami. Stąd inicjatywy poselskie. Zmarnowano zbyt wiele czasu i dłużej nie można czekać.Wspomniałem już, że nie ma ucieczki od problemu reprywatyzacji. Jeśli nie nastąpi ustawowe rozwiązanie problemu, to dawni właściciele i ich spadkobiercy upomną się o swoje w sądach i międzynarodowych trybunałach. Już zresztą próbują. Paradoksalnie, ustawa jest najmniej kosztownym sposobem zamknięcia tego rozdziału przeszłości. Jest tańsza dla budżetu aniżeli wypłata zasądzonych odszkodowań. Zaoszczędza dawnym właścicielom mitręgi, a nawet upokorzenia, wieloletniego i kosztownego dopominania się o swoje w sądach. Dlatego w tym tygodniu powstał poselski zespół ds. reprywatyzacji i postawił rząd wobec swoistego ultimatum. Albo do końca sierpnia 1999 r. wpłynie do Sejmu projekt rządowy, albo posłowie przejmą ten projekt jako własny i skierują sami do laski marszałkowskiej. Podpisy posłów AWS, UW oraz pozarządowej prawicy poszerzają bazę polityczną projektu. Tak, czy siak sprawa reprywatyzacji powinna nabrać przyspieszenia jesienią tego roku.Podobnie rzecz ma się z autostradami. Już druga koalicja rządowa dotknięta jest dziwną niemocą, dyskutując modele, zamiast działać. Od lat wiemy, że trzeba się wycofać z nierealnej koncepcji budowy autostrad w komercyjnym systemie BOT. Czekamy na nowelę ustawy o autostradach płatnych, umożliwiającą partnerstwo publicznoprywatne. Zmieniają się ministrowie, a noweli nie ma. Nie jest to zresztą sprawa tego, czy innego ministra, ale jedno z pierwszorzędnych zadań całego rządu. Sąsiednie kraje wiedzą, że wola polityczna jest kluczową sprawą przy realizacji tak wielkich przedsięwzięć infrastrukturalnych jak system autostrad. Wiedzą o tym na Węgrzech, w Czechach i na Słowacji, a dawna NRD to dzisiaj jeden wielki plac budowy nowoczesnego systemu komunikacji. Polska dyskutuje, ale tu także cierpliwość posłów się wyczerpała. Na spotkaniu propagującym strategiczną celowość budowy korytarza transportowego północ-południe padła obietnica idąca w identycznym kierunku jak w przypadku reprywatyzacji. Nie będzie noweli ustawowej do jesieni 1999 r.? Wtedy posłowie wniosą projekt z własnej inicjatywy. Debata podatkowa nie powinna nam przesłonić potrzeby rozwiązania innych zaległych problemów. Wygląda na to, iż jesienią tego roku, przynajmniej w zakresie reprywatyzacji i programu autostradowego, ruszymy w końcu do przodu...
JANUSZ LEWANDOWSKI