Rząd boi się dużego importu
W czasie kampanii cukrowniczej 2000/2001 na rynek krajowy może trafić najwyżej 1,52 mln ton cukru, natomiast na sprzedaż poza granicami kraju (z dopłatami) 104,4 tys. ton. Taką decyzję podjął wczoraj rząd.Rada Ministrów ustaliła też, że w tegorocznej kampanii producentów cukru będzie obowiązywała minimalna cena zbytu wynosząca 1,71 zł za kilogram. Decyzja rządu oznacza obniżenie tak zwanej kwoty A (na rynek krajowy), która dotychczas wynosiła 1,63 mln ton. Jest to pierwszy taki krok od kilku lat. Utrzymywanie wysokiej kwoty A było jedną z przyczyn wpędzenia w kłopoty polskiego przemysłu cukrowniczego. Wysoka ilość cukru trafiającego na rynek wewnętrzny przewyższała jego spożycie (około 1,6 mln ton rocznie). Niskie ceny cukru i nadprodukcja na rynkach światowych spowodowały zwiększenie importu. Te dwa czynniki przyczyniły się do powstania dużej "słodkiej" nadwyżki. Po zakończeniu tegorocznej kampanii może ona urosnąć nawet do 0,5 mln ton, o ile nierentowne cukrownie zdołają przeprowadzić w tym roku kampanię. Wątpliwości ma nawet Ministerstwo Rolnictwa.Obniżenie kwoty A ma zahamować pogarszającą się sytuację w cukrownictwie. Ministrowie zdecydowali się na takie posunięcie ze względu na - jak podało Centrum Informacyjne Rządu - prognozy wskazujące na utrzymujący się trend spadku cen cukru na świecie. Według rządu, nawet wysoka ochrona celna może nie zatrzymać importu. Wówczas nadwyżka na rynku mogłaby się jeszcze powiększyć.Rząd zdecydował też o utrzymaniu ceny minimalnej z ubiegłorocznej kampanii. Jak mówią przedstawiciele branży, w dużej mierze cena ta jest fikcją - cukrownie i tak wprowadzają na rynek tańszy cukier, choć teoretycznie grożą im za to wysokie kary (w wysokości 100% wartości sprzedanego produktu). Jak podaje Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, cukrownie do kosztów sprzedaży doliczają bonifikaty i inne opłaty, co powoduje zaniżanie realnej ceny zbytu. Skutek jest taki, że od 1997 r. branża notuje powiększającą się stratę, która w 1999 r. sięgnęła 7,1% przychodów.
M.CH.