W I półroczu 1999 r. PKO BP zarobił netto ponad 369 mln zł. W II kwartale zmniejszyła się wartość depozytów zarówno od klientów instytucjonalnych, jak i indywidualnych - i to poniżej stanu na koniec ub.r. Choć nadal ich wartość znacząco przewyższa dynamicznie w tym roku rosnącą akcję kredytową, jej rozwój może jeszcze w tym roku napotkać trudności. Po I półroczu współczynnik wypłacalności banku obliczono na 8,68%. Przyrost kredytów konsumpcyjnych wyniósł przez 6 miesięcy br. niemal 1,4 mld zł, gospodarczych zaś - 360 mln zł. Tymczasem, po wzroście w I kwartale, wartość oszczędności ludności zmniejszyła się niemal o 2,6 mld zł, a depozytów firm była na koniec czerwca o 1,2 mld zł mniejsza niż na koniec ub.r. (malała przez całe I półrocze). Warto zwrócić uwagę, że w II kwartale br. portfel papierów wartościowych PKO - składający się głównie z obligacji i bonów Skarbu Państwa - zmniejszył się o ponad 4 mld zł.Ubiegłoroczny wynik finansowy PKO - strata księgowa w wysokości niemal 800 mln zł - uniemożliwił dokonania odpisu na zwiększenie funduszy własnych. Wprawdzie należą one do najwyższych w sektorze (ponad 2,9 mld zł), są jednak stanowczo za niskie w stosunku do wielkości banku. Jako instytucja państwowa, PKO ma niewielkie możliwości podnoszenia funduszy. Praktycznie jedyną jest odpis z zysku, ale tego nie było. Lekarstwem jest prywatyzacja, czyli wejście na giełdę lub pozyskanie inwestora strategicznego. Do tego jednak wciąż daleko. Plan restrukturyzacji tzw. starego portfela kredytowego (zadłużenia spółdzielni mieszkaniowych) wciąż nie jest zatwierdzony przez Radę Ministrów. Trudno przypuszczać, by bez tego nawet znający doskonale sytuację PKO inwestor (nowy Bank Handlowy) zechciał się angażować kapitałowo.

PRZEMYSŁAW SZUBAŃSKI