Letnie debiuty w Mediolanie

Analitycy zajmujący się włoskim rynkiem ostrzegają jednak, że perspektywy długoterminowe na parkiecie dla tych firm wyglądają już znacznie gorzej. Zalecają inwestorom bardzo ostrożne podejście do debiutów małych spółek i sugerują raczej kupno walorów spółek o dużej kapitalizacji lub tych, które są prywatyzowane. - Inwestowanie w akcje małych spółek, jest przede wszystkim zbyt ryzykowne dla dużych inwestorów - podkreśla na łamach "The Wall Street Journal" Gianluca Verzelli, szef ds. obrotu akcjami w Banca di Roma.W ubiegłym miesiącu na parkiecie w Mediolanie pojawiło się dziewięć nowych spółek. Wzrost kursu ich akcji w stosunku do ceny emisyjnej był wyższy niż w tym samym miesiącu 1998 r. Wówczas to większość spółek zanotowała spadki na debiucie. Analitycy ostrzegają jednak, że lipcowi debiutanci mogą napotkać takie same problemy, jak inni w ostatnich kilku latach. Wskazują przede wszystkim na zbyt małą przejrzystość niewielkich spółek oraz przewartościowanie ich akcji, co w dłuższej perspektywie doprowadziło do spadków ich notowań. Z 33 spółek, które weszły na giełdę w Mediolanie w 1997 r., aż 13 notuje obecnie niższy kurs akcji od ceny emisyjnej.W 1999 r., podobnie jak w ubiegłych latach, niewiele spółek, które weszły na giełdę, miało wysoką kapitalizację i było szerzej znanych na rynkach międzynarodowych. Brakuje także małych firm o dużym potencjale wzrostowym, dla których w Mediolanie utworzono specjalny segment rynku, na wzór innych parkietów europejskich, pod nazwą Nuovo Mercato. Wśród bardziej znanych firm, które zadebiutowały w tym roku we Włoszech, znalazł się najstarszy bank na świecie - Monte dei Paschi di Siena (akcje zadebiutowały po kursie o 3,9% wyższym od ceny emisyjnej), producent sprzętu komputerowego Olidata (40%) i dostawca oprogramowania komputerowego Opengate (25%). Z drugiej strony, na rynku znalazły się małe spółki z sektorów, które charakteryzuje niski potencjał wzrostowy - m.in. firma z branży odzieżowej Marcolin czy producent mrożonej żywności Roncadin.Analitycy wskazują na kilka czynników, które powodują, że małe włoskie spółki nie cieszą się zainteresowaniem ze strony inwestorów w dłuższej perspektywie czasu. Przede wszystkim większość z nich znajdowała się w rękach prywatnych (zazwyczaj rodzinny system własności) i obecnie spółkom trudno sprostać wymaganiom stawianym przez akcjonariuszy. Poza tym, początkowy wzrost kursu akcji spółki można tłumaczyć działalnością spekulantów, którzy kupują akcje w ofercie publicznej, by szybko odsprzedać je z zyskiem. Należy zauważyć, że w lipcu wielu tego rodzaju inwestorów miało spore zasoby gotówki, osiągnięte z inwestycji w akcje spółek Telecom Italia i Olivetti, które toczyły batalię w sprawie przejęcia.

Ł.K.