Rosyjski skandal
Dużo złych rzeczy da się powiedzieć o Rosji i rosyjskich rynkowych reformach. Więcej na pewno niż dobrych. Ale czy ma to znaczyć, że można wygadywać, co tylko ślina na język przyniesie? Komentarze, jakie towarzyszą rewelacjom o praniu rosyjskich brudnych pieniędzy w czcigodnych zachodnich bankach, mają przerażać, a często tylko śmieszą.Problem polega na tym, że sensacyjne doniesienia na temat złodziejstwa, mafii, Międzynarodowego Funduszu Walutowego, pani Lucy Edwards itp. spadają na Rosję, która akurat zaczęła do siebie dochodzić po gigantycznej fali korupcji ostatniej dekady. Rosja ma już za sobą przesilenie, jeśli chodzi o ekonomiczny rabunek. Punktem przełomowym był ubiegłoroczny kryzys finansowy.W latach 1992-1998 Rosja była prawdziwym korupcyjnym rajem. Rajem dla nielicznych. W tym raju dolarami były wytapetowane wszystkie możliwe i niemożliwe miejsca. Ale nie każdy przecież mógł napchać nimi kieszenie i wywieźć na Jersey. Wielkie, łatwe pieniądze były dla wybranych: eksporterów surowców, kupujących w kraju tonę ropy za cenę paczki Marlboro, ale sprzedający ją już po cenach światowych; importerów żywności, którzy byli subsydiowani za pomocą specjalnego poziomu kursu walutowego; szczęśliwych biorców tanich kredytów, rozdysponowywanych przez bank centralny.Doskonały znawca problematyki gospodarki rosyjskiej, Anders Aslund, przeprowadził porażający rachunek. Jego zdaniem, w szczytowym okresie rabunku rosyjskiej gospodarki przez dzisiejsze elity biznesowo-finansowe wąska grupa menedżerów firm państwowych, polityków, biurokratów, zawłaszczyła nie mniej niż 24 mld dol., czyli ok. 30% rosyjskiego PKB; prezenty w postaci kredytu z banku centralnego, oprocentowanego na 10-25%, gdy inflacja sięgała 2500% - to kolejne ukradzione 32% PKB; a subsydia importowe jeszcze - 17,5%. Łącznie - pisze Aslund w ostatnim, wrześniowo-październikowym numerze "Foreing Affairs" - podczas szczytowego nasilenia korupcji i ekonomicznego bandytyzmu na styku biznes - rząd - instytucje nadzoru, wsiąkło legalnie około 80% rosyjskiego PKB. Ciekawie na tym tle wygląda popularny chłopiec do bicia, czyli "złodziejska prywatyzacja", która przeprowadzającym ją menedżerom przyniosła zyski nie przekraczające 4% PKB. Konfitury z całą pewnością nie stały tam, gdzie bardzo nieśmiało rozpychała się rynkowa gospodarka. Były, jak widać, całkiem gdzie indziej.Prawdziwie afrykańska statystyka rabunku dochodu narodowego w Rosji od dawna nie była tajemnicą. Nie trzeba też Sherlocka Holmesa, by domyślić się, że wszędzie, gdzie pojawia się wielki, łatwy pieniądz, musi być świat przestępczy. Tym bardziej że pieniądze wysysane z krajowej niby-gospodarki nie były przecież jedynymi, po jakie dało się sięgnąć.Zostawmy na boku nieszczęsny MFW, który całkiem stracił ekonomiczną wiarygodność, kiedy z powodów czysto politycznych zaproponował Rosji w latach 1996-1999 10 mld USD. Trudno natomiast nie wspomnieć, że uwiarygodniające rosyjską gospodarkę postępowanie Funduszu skłoniło zagranicznych inwestorów portfelowych do zainwestowania w jednym tylko 1997 roku 46 mld USD, czyli ponad 10% rosyjskiego PKB. 30% kapitalizacji rynku (ok. 30 mld USD, 7% PKB) znajdowało się w rękach cudzoziemców. Tuż przed ubiegłorocznym sierpniowym kryzysem z wartych 70 mld USD rosyjskich papierów skarbowych, nie mniej niż 25 mld USD (6% PKB) należało do cudzoziemców. Ci ludzie wprost prosili się o to, żeby ktoś ich ograbił. Ich prośby zostały w końcu wysłuchane. Zagraniczni inwestorzy portfelowi panicznie zamykali pozycje w trakcie kryzysu. Ktoś ich okazyjnie tanie pieniądze wziął. Było później, co wywozić z Rosji.O czym więc w istocie mowa, kiedy płacze się teraz o praniu brudnych pieniędzy? O jakie pieniądze chodzi? Czy o te, które wycisnął w sposób całkiem legalny z rosyjskiej gospodarki i z zagranicznych inwestorów mafijny układ? Te pieniądze śmierdzą, jest ich cała kupa, ale brudne nie są. Na Zachód trafiają też prawdziwe brudne rosyjskie pieniądze, takie z klasycznych przpstw, ale to raczej nie o nich trąbi teraz światowa prasa. Człowiek oczy przeciera ze zdumienia.
JANUSZ JANKOWIAK