Rynki zagraniczne
Miniony tydzień na światowych giełdach upłynął pod znakiem oczekiwaniana publikację danych makroekonomicznych w USA. Kiedy w piątek okazało się,że w sierpniu zanotowano mniejszy niż oczekiwano wzrost zatrudnienia,a jednocześnie spadek bezrobocia był zgodny z prognozami, inwestorzyprzystąpili do zakupów i w ciągu jednej sesji giełdy odrobili większość stratz początku tygodnia. Najgorętsze nastroje panowały na amerykańskim rynku elektronicznym, gdzie indeks Nasdaq 100 wzrósł prawie o 5% i ustanowiłrekord wszech czasów - 2506,7 pkt.
AmerykaKorzystne dane makroekonomiczne wpłynęły na poprawę koniunktury na Wall Street. Po dość słabym początku tygodnia, notowania piątkowe przyniosły gwałtowny wzrost Dow Jonesa, po którym indeks osiągnął 11 078 pkt. Całości strat nie udało się jednak odrobić - w ciągu ostatnich pięciu sesji wskaźnik stracił na wartości 0,11% i od rekordu wszech czasów dzieli go obecnie 200 pkt.Sytuacja techniczna wskaźnika prezentuje się dość korzystnie. Wprawdzie wykres indeksu pod koniec lipca spadł poniżej 9-miesięcznej linii trendu wzrostowego, ale na rynku w dalszym ciągu lekką przewagę mają byki. Trend średnioterminowy uległ w ostatnim czasie znacznemu osłabieniu, niemniej Dow Jones utrzymuje się w lekko wzrostowym kanale. Jego dolne ramię znajduje się w okolicy 10 600 pkt. i dopóki wykres indeksu znajduje się powyżej tego poziomu, amerykańskim akcjom nie grożą większe spadki. Górne ograniczenie kanału przebiega na wysokości 11 380 pkt. i należy spodziewać się, że w najbliższym czasie Dow Jones powinien wzrosnąć przynajmniej do tego właśnie poziomu.Liderem światowych rynków był w ubiegłym tygodniu Nasdaq. Indeks Nasdaq 100 wzrósł o 4,33%, zamykając sesję piątkową na poziomie 2506,7 pkt., co jest rekordem wszech czasów. Bykom udało się doprowadzić do przełamania silnego oporu znajdującego się na wysokości 2460 pkt. i ich dominacja na rynku nie podlega dyskusji.Najsłabiej, z punktu widzenia analizy technicznej, prezentuje się trzeci z najważniejszych amerykańskich indeksów - S&P 500. Wprawdzie w minionym tygodniu zyskał na wartości 0,67%, osiągając 1357 pkt., ale w średnim terminie na rynku w dalszym ciągu utrzymuje się równowaga sił między popytem i podażą. Niedźwiedziom udało się nawet doprowadzić do ukształtowania na wykresie indeksu formacji głowy i ramion, typowej dla końca hossy, ale nie są w stanie zepchnąć wskaźnika poniżej linii szyi, która przebiega na wysokości 1280 pkt. Najbliższego oporu w przypadku wzrostów należy spodziewać się na poziomie 1380 pkt., gdzie znajduje się szczyt koniunktury z końca sierpnia br.EuropaW minionym tygodniu rynki ze strefy euro całkowicie podporządkowały się dyktatowi Wall Street i europejskie indeksy niemal dokładnie powielały ruchy Dow Jonesa. Najlepiej wyszedł na tym paryski CAC-40, który poniósł najmniejsze straty na początku tygodnia, a w piątek zdołał je z nawiązką odrobić.Londyński FT-SE 100 stracił na wartości 0,67%, zamykając tydzień na poziomie 6332 pkt. Mimo lekkiej przewagi niedźwiedzi sytuacja techniczna FT-SE w czasie ostatnich dni znacznie się poprawiła. Stało się tak głównie z powodu załamania formacji podwójnego szczytu, która na wykresie indeksu ukształtowała się od kwietnia do lipca br. Kiedy na początku sierpnia niedźwiedziom udało się doprowadzić do przełamania linii szyi (na wysokości ok. 6200 pkt.), londyńska giełda zagrożona była przynajmniej 400-pkt. spadkiem. Ale kontratak byków spowodował powrót indeksu powyżej linii szyi, a co za tym idzie - załamanie całej formacji.Na dodatek, na wykresie wskaźnika powstała odwrócona głowa z ramionami, zapowiadająca zwyżkę FT-SE. Z jej wysokości wynika, że indeks powinien osiągnąć wartość co najmniej 6500 pkt. W pobliżu tego poziomu znajduje się zresztą bardzo silny opór, wyznaczany przez dolną linię kanału trendowego, z którego indeks spadł pod koniec lipca. Dlatego wzrost powyżej 6500 pkt. wydaje się mało prawdopodobny.Podobnie jak na giełdzie w Londynie, również we Frankfurcie w krótkim terminie przeważają byki. Wprawdzie indeks DAX w ostatnim tygodniu spadł o 1,55%, do 5336 pkt., ale od początku sierpnia trend ma kierunek wzrostowy. Najbliższy poziom podażowy można wyznaczyć na wysokości ok. 5500 pkt., gdzie przebiega 9-miesięczna linia trendu. Poniżej jej poziomu indeks spadł pod koniec lipca, a ostatnie wzrosty można traktować jako ruch powrotny w kierunku przełamanego wsparcia.Taka interpretacja sugeruje, że w najbliższym czasie zwyżka powinna się zakończyć, a kontrolę nad rynkiem powinny przejąć niedźwiedzie. Zresztą na wykresie indeksu można dostrzec kształtującą się formację głowy i ramion, typową dla początku bessy, ale do jej pełnego zbudowania jest jeszcze daleko, bowiem linia szyi znajduje się dopiero na wysokości 5000 pkt.Spośród najważniejszych indeksów europejskich, jedynie paryski CAC-40 zyskał na wartości. Wskaźnik zamknął tydzień na poziomie 4672 pkt., zaledwie 25 pkt. poniżej historycznego maksimum. Jednak czy nowy rekord padnie, można mieć wątpliwości, bowiem przed bykami znalazła się bardzo silna bariera podażowa. Stanowi ją linia trendu, poniżej której indeks spadł pod koniec lipca. Jeśli jednak popyt okaże się na tyle silny, by ją pokonać, będzie to oznaczać definitywne zakończenie korekty trendu wzrostowego rozpoczętej na początku lipca.AzjaStosunkowo najmniejsze emocje amerykańskie dane makroekonomiczne wzbudziły na rynkach azjatyckich. Na giełdzie w Tokio przez cały tydzień mieliśmy do czynienia z trendem bocznym, natomiast w Hongkongu - zdecydowanie przeważały niedźwiedzie.Nikkei 225, mierzący koniunkturę na giełdzie w Tokio, zyskał na wartości 0,2%, kończąc piątkowe notowania na poziomie 17 630 pkt. Z punktu widzenia analizy technicznej, indeks ten w dalszym ciągu pozostaje jednym z najsilniejszych na świecie. W przeciwieństwie do wskaźników europejskich czy Dow Jonesa, utrzymuje się powyżej średnioterminowej linii trendu, którą na najbliższych sesjach będzie testował. Odbicie od niej będzie oznaczać podjęcie kolejnej próby przełamania oporu, znajdującego się w okolicach 18 tys. pkt. Jeśli zwycięstwo odniosą niedźwiedzie i wykres indeksu spadnie poniżej wsparcia, będziemy mieli do czynienia z głęboką korektą trwających od 10 miesięcy wzrostów.Zdecydowanie słabiej prezentuje się sytuacja techniczna indeksu Hang Seng, który w zeszłym tygodniu stracił na wartości 1,55%, spadając do 13 178 pkt. Od kiedy pod koniec lipca wykres wskaźnika spadł poniżej przyspieszonej linii trendu, kontrolę nad rynkiem sprawuje podaż. Wprawdzie tendencja główna w dalszym ciągu ma kierunek wzrostowy, ale niedźwiedzie usiłują doprowadzić do ukształtowania formacji głowy i ramion, która mogłaby tę sytuację zmienić. Jej linia szyi znajduje się na wysokości 12,5 tys. punktów i przebiega tuż nad właściwą linią trendu. Ewentualne przełamanie tych dwóch ważnych poziomów wparcia może oznaczać zakończenie wzrostów na rynku w Hongkongu.PodsumowaniePodobnie jak na giełdy azjatyckie, również na nasz rynek impulsy z Wall Street dotarły nieco przytłumione. Przez pierwsze cztery sesje minionego tygodnia WIG nie spadał tak silnie, jak choćby Dow Jones, ale też skala piątkowej zwyżki nie była tak duża, jak na czołowych giełdach świata. Generalnie WIG okazał się dość odporny na wahania koniunktury i cały czas utrzymuje się w średnioterminowym trendzie wzrostowym. A tego nie można powiedzieć choćby o FT-SE 100 czy też wskaźniku DAX. Wyraźnie widać, że jeśli tylko na Wall Street nie dochodzi to jakichś szczególnie dramatycznych wydarzeń, nasza giełda ma szanse na kontynuację korzystnej tendencji, bez względu na to, co dzieje się na rynkach światowych.
TOMASZ JÓŹWIK