Przed fuzją trzech japońskich banków - plany i wątpliwości
Szefowie trzech japońskich banków, które mają połączyć się, tworząc największą na świecie instytucję finansową o aktywach wartości 1,3 biliona dolarów, są dobrej myśli i zapowiadają sfinalizowanie fuzji przed końcem tego roku. Niezależni eksperci mają jednak coraz więcej wątpliwości.- Połączenie dwóch banków w każdym kraju jest trudne - uważa J. Brian Waterhouse, analityk HSBC - ale próba scalenia trzech banków w Japonii zwiększa poziom trudności niebotycznie. Ta cytowana przez "International Herald Tribune" opinia dobrze oddaje obiekcje, towarzyszące planowanej fuzji Dai-Ichi Kangyo Bank, Fuji Bank i Industrial Bank of Japan, które na razie podpisały w ubiegłym miesiącu porozumienie o scaleniu swych rozległych operacji. Z jednej bowiem strony eksperci uważają, iż nie sposób przecenić znaczenia tej konsolidacji dla uzdrowienia japońskiego systemu bankowego, od lat nękanego przez złe długi, chybione przedsięwzięcia i brak gwarancji rządowych - z drugiej jednak zwracają uwagę, że wcześniejsze fuzje banków w tym kraju były w większości nieudane, przede wszystkim w związku z niechęcią zarządzających tymi instytucjami do ograniczania rozdętych list płac, likwidowania dublujących się operacji i zrywania nieopłacalnych porozumień. Tego rodzaju kroki - zwraca uwagę IHT - są wysoce niepopularne w społeczeństwie, przyzwyczajonym do zatrudnienia przez całe życie u jednego pracodawcy i trwałych więzi biznesowych. Do tego dochodzą typowe dla korporacji wojny podjazdowe - by im zapobiec, łączące się banki często starają się równomiernie rozdzielić między scalające się instytucje stanowiska na wyższych i średnich szczeblach zarządzania; tego rodzaju konflikty spowodowały np., że właśnie w Dai-Ichi, który sam powstał w 1971 r. w wyniku fuzji, zdecydowano się zachować dwa odrębne działy kadr.Szefowie trzech japońskich banków są jednak dobrej myśli i ostatnio zapowiedzieli utworzenie jeszcze w tym roku największego w świecie bankowego holdingu, o aktywach wartości 1,3 biliona USD. Podstawowe kierunki działalności - detaliczna, komercyjna i inwestycyjna - będą integrowane stopniowo, w ciągu dwóch lat. - Obecnie tworzymy nowy bank, korzystając z zasobów wszystkich trzech - obwieścił w tych dniach Yoshiyuki Fujisawa, prezes Industrial Bank of Japan. Łączące się instytucje planują zwolnienie w ciągu pięciu lat 6 tys. pracowników i zmniejszenie zatrudnienia do ok. 29 tys. osób, ograniczenie liczby oddziałów z 770 do 620 i w rezultacie zredukowanie kosztów operacyjnych do 100 mld jenów (900 mln USD) - oraz osiągnięcie w tym samym czasie zysków na poziomie ponad 9 mld USD. Jednak eksperci z zewnątrz są ostrzejsi w ocenach: Hiroshi Kuribayashi, analityk z Barclays Capital uważa, że redukcja powinna dotknąć 10 tys. zatrudnionych, a likwidacja - jedną trzecią oddziałów.Właśnie od opłacalności działania, a nie od rozmiarów, będzie zależał sukces przyszłego bankowego giganta. Pod tym względem swych japońskich konkurentów, zarabiających 2-5% zwrotu z kapitału, dalece przewyższają np. banki amerykańskie, które oczekują zarobku na poziomie 15-20%. Jeśli konsolidacja trzech się nie powiedzie, japońska bankowość nadal będzie się chwiała i wymagała interwencji rządu - który już w marcu br. wyasygnował z budżetu państwa 675 mld USD, by pomóc 15 największym bankom uporać się z problematycznymi długami. Ok. 30% tej kwoty trafiło właśnie do scalającej się trójki.
J.K.