Głównym powodem spadków jest drastyczne ograniczenie popytu, szczególnie ze strony inwestorów zagranicznych. Do tej pory większość inwestorów nie akceptowała niższych poziomów cen i nie decydowała się na wyprzedaż aktywów, co ograniczało tanią podaż. Długotrwały trend spadkowy oraz wzrastające obroty mogą ich zmusić do jak najszybszej wyprzedaży akcji, a to napędzi tylko spiralę spadków. Natomiast ewentualne wzrosty rynku będą ograniczane przez inwestorów próbujących wykorzystać je do minimalizacji ponoszonych strat.Rynek obecnie reaguje wyłącznie na negatywne informacje. I tak np. kurs akcji TP SA drastycznie się załamał i stracił przez ostatnie dwa tygodnie 17%. Głównymi przyczynami tego były: nie najlepsze skonsolidowane wyniki za pierwsze półrocze, groźba strajku pracowników w przypadku zwolnień grupowych przez nowego inwestora czy przetarg na niezależnych operatorów dla połączeń międzymiastowych. Także kurs drugiej sztandarowej spółki warszawskiej giełdy - KGHM - spadł, ale towarzyszyły temu bardzo pozytywne informacje, do których można zaliczyć rekordowe ceny miedzi, osłabiającego się złotego czy bardzo dobre wyniki Polkomtela za pierwsze półrocze br. Jednak przy ocenie tej spółki górę wzięła negatywna informacja o umacnianiu się pozycji związków zawodowych w radzie nadzorczej. Ewidentnym faktem jest konsekwentna akumulacja akcji Banku Handlowego, a duże wymiany bloków akcji podczas notowań ciągłych stały się już regułą. Może to świadczyć, że losy fuzji z BRE zostaną już niedługo przesądzone, ale parytet wymiany może nas jeszcze zaskoczyć. Nie spodziewam się pojawienia wzmożonego popytu przed końcem bieżącego roku i nawet atrakcyjna emisja Polskiego Koncernu Naftowego może nie być w stanie ożywić warszawskiego rynku. Przewidywania sytuacji makroekonomicznej także nie są pocieszające, szczególnie te dotyczące poprawy deficytu na rachunku bieżącym.
.