Nasz rynek akcji, oczekujący od wielu miesięcy na rzeczywiste ożywienie w krajowej gospodarce, stracił cierpliwość na tydzień przed wczorajszą publikacją statystyk produkcji przemysłowej za sierpień, które właściwie po raz pierwszy dały wyraźny dowód przełamywania trwającej rok stagnacji (roczna dynamika produkcji najwyższa od maja '98). Trudno właściwie wskazać pojedynczą informację, odpowiedzialną za gwałtowne przyspieszenie spadków, do których doszło w ciągu minionych kilku sesji. Z pewnością jednak przyczyn należy poszukiwać w kraju, jako że w ciągu minionego tygodnia koniunktura na giełdach zagranicznych ciągle jeszcze pozostawała w miarę stabilna. Przecenie akcji trudno się zresztą dziwić - raczej dziwna była wcześniejsza odporność rynku na złe wieści - gdyż wielomiesięczne opóźnienie ożywienia w gospodarce zdołało już spowodować na tyle duże szkody, że ich odrobienie będzie wymagać poniesienia dodatkowych kosztów (restrykcje fiskalne, zapewne wzrost stóp procentowych).W wyniku trwającego dwa miesiące spadku łącznie o 12,2 proc. (najwięcej od 14,4-proc. paniki "brazylijskiej" ze stycznia) WIG znalazł się o mniej niż 5 proc. powyżej potężnego wsparcia na poziomie 15 000 pkt. Konstruowane obecnie pozytywne scenariusze dla naszego rynku muszą opierać się na założeniu, że nie zostanie podjęta decyzja o trzeciej podwyżce stóp procentowych Fed na posiedzeniu 5 października. W takim przypadku jest możliwe utrzymanie się głównych rynków zagranicznych jeszcze przez kilka tygodni w obrębie trwających od kwietnia formacji konsolidacji. Byłby to czas, który nasz rynek wsparty odrodzoną wiarą w powrót wzrostu gospodarczego mógłby wykorzystać do próby powrotu do przełamanej w sierpniu 10-miesięcznej linii trendu wzrostowego. Niestety, założenie braku kolejnej podwyżki stóp w USA, a tym samym stabilności globalnego rynku jest na tyle kruche, że nawet na obecnym atrakcyjnym poziomie zajmowanie pozycji na rynku obarczone jest poważnym ryzykiem.
.