Posłowie o problemach ZUS
W Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych nie jest prowadzony żaden system księgowy, dzięki któremu można byłoby otrzymywać aktualne dane na temat wpływów i wydatków - powiedział wczoraj posłom z Komisji Finansów Publicznych wiceminister finansów Jerzy Miller. System tradycyjny, stosowany do końca ub.r.,miał zostać zastąpiony przez system informatyczny, który do tej pory nie działa.
Z tego powodu ZUS coraz bardziej się zadłuża. Rząd chce mu pomóc nowelizacją ustawy i - zdaniem posłów komisji - łamie przepisy o finansach publicznych. - Zdaniem ZUS, bez działającego systemu komputerowego nie można prowadzić księgowości. Z jej braku wynika np. to, że wszelkie dane dotyczące działalności finansowej zakładu, jakie posiadamy, są szacunkowe - mówił wczoraj J. Miller. Posłowie chcieli wiedzieć, dlaczego ZUS odstąpił od systemu stosowanego do tej pory. Jak mówił wiceminister, jest to niewykonalne w obecnych warunkach, bo stary system nie uwzględnia ubezpieczonego, który przestawał być anonimowy dopiero, gdy stawał się emerytem. Jego zdaniem, nie oznacza to jednak, że poprzedniego systemu nie można częściowo stosować.Czekanie na systemSystem informatyczny ma zostać uruchomiony 1 listopada. Nie oznacza to jednak, że od razu zacznie działać w pełni. - Ustabilizowanie sytuacji finansowej ZUS powinno nastąpić z początkiem 2000 r. - powiedział J. Miller. Nie był jednak w stanie podać dokładnej daty. - To nadmierny optymizm. Jestem pewna, że system nie zadziała od 1 listopada. Gdyby nawet zadziałał, to będzie wymagał sprawnej obsługi. To złudzenie, że wszystko ruszy za kilka tygodni, a stabilizacja będzie już na początku przyszłego roku - powiedziała Helena Góralska (UW).Bałagan w ewidencji powoduje m.in. gorsze egzekwowanie składek, które powinni płacić pracodawcy. Z danych, jakie przedstawił posłom wiceminister J. Miller, wynika, że w pierwszym półroczu ściągalność wynosiła ok. 93% tego, co zaplanowano. Do ZUS-u wpłynęło 31,5 mld zł. Tymczasem w ciągu roku ściągalność ma wynosić 98,9%, a wpływy z tego tytułu prawie 70 mld zł. Taki wskaźnik zapisano w budżecie. - Przez myśl nam wtedy nie przeszło, że instytucja zarządzająca wieloma miliardami złotych nie będzie prowadzić księgowości - powiedział J. Miller.Na bakier z konstytucjąZakład musi ratować się kredytami. Ich wartość to ok. 2,8 mld zł. Rząd w ubiegłym tygodniu postanowił, że pomoże ZUS pożyczką budżetową. Pieniądze na ten cel będą pochodzić z nadwyżki prywatyzacyjnej. Potrzebna jest jednak nowelizacja ustawy o funduszu ubezpieczeń społecznych. Tymczasem projekt, jaki przygotowała Rada Ministrów, nie spodobał się posłom z komisji. Według H. Góralskiej, rozwiązanie to jest niekonstytucyjne, bo ukrywa deficyt budżetowy. Na dodatek, projekt jest niezgodny z ustawą o finansach publicznych, która przewiduje, że można udzielać pożyczek z budżetu w zakresie przewidzianym w ustawie budżetowej, uważa H. Góralska. Podobnego zdania jest przewodniczący komisji Henryk Goryszewski (AWS). - Jaka jest możliwość oddania tej pożyczki? Przecież faktycznie to będzie dotacja. Jesteśmy świadkami działania politycznego, które ma na celu ochronę wizerunku rządu, sprawnego, bo co rok ograniczającego deficyt budżetowy. I w ten sposób naruszana jest ustawa, która miała być podstawą porządku finansów publicznych - mówił H. Goryszewski.- Gdybyśmy dali przyzwolenie na niepłacenie składek, wówczas dalibyśmy dotację. Tymczasem ma to być pożyczka na poczet wszystkich płatności nie uregulowanych do tej pory - odpowiadał na zarzuty wiceminister J. Miller. Jak powiedział, sprawa ZUS będzie jedną z podstawowych przy układaniu budżetu na przyszły rok. Rząd będzie się tym zajmował dziś i jutro.
MAREK CHĄDZYŃSKI