Trudny rok dla banków środkowoeuropejskich

Złożyło się na to kilka czynników. Banki w naszym regionie odczuły dotkliwie niewypłacalność Rosji i dewaluację rubla, które wpędziły w poważne trudności finansowe ich czołowych klientów. Innym zagrożeniem okazała się coraz silniejsza konkurencja ze strony instytucji zagranicznych. Zachodnie banki, zachęcone perspektywą przystąpienia kilku państw do UE, postanowiły już teraz uzyskać na tych terenach możliwie mocną pozycję. Ponieważ dysponują znacznie większymi możliwościami finansowymi, są lepiej zorganizowane i cieszą się lepszą reputacją, rywalizacja z nimi zmusiła miejscowych konkurentów do redukcji marż.Reakcją na te problemy była zwiększona skłonność do scalania sektora bankowego, przy czym na razie widoczna jest ona bardziej w mniejszych krajach, takich jak Estonia, gdzie średnia wielkość aktywów pięciu czołowych banków wzrosła aż o 57%. Wyraźnie skorzystały też poszczególne instytucje, np. BIG Bank Gdański czy BRE połączony z PBR. Dzięki fuzjom powiększyły one aktywa odpowiednio o 50,5% i 80,5%.Dla dwudziestu największych banków średni wzrost wyniósł pod tym względem 20,6%. Niejednokrotnie kilkuprocentowe zwiększenie aktywów nie chroniło banku przed spadkiem w ogólnej klasyfikacji. Tak było np. z największym na Węgrzech OTP Bank. Zwrot z aktywów, czołowych instytucji środkowoeuropejskich zmniejszył się w 1998 r. do 1,4% z 2,5% rok wcześniej.Duże rozmiary nie były gwarancją sukcesu. Przekonały się o tym największe banki w naszym regionie - czeski Komercni Banka oraz PKO BP. Pomimo wzrostu aktywów, ich zysk operacyjny zmalał odpowiednio o 326 mln USD i 225 mln USD.Niejasna sytuacja bankowości rosyjskiej zmusiła "The Wall Street Journal" do pominięcia jej w dorocznej klasyfikacji. Po ogłoszeniu przez rząd Rosji niewypłacalności i sierpniowej dewaluacji rubla niektóre banki straciły bowiem licencję, a inne borykają się z poważnymi trudnościami oraz publikują mało wiarygodne dane.

A.K.