Podczas wczorajszego fixingu rynek posłusznie spełnił dosyć powszechne oczekiwania na korektę tej kolejnej serii spadków - ale albo zbyt anemicznie, albo znów sytuacja z innych giełd powiała chłodem, bo notowania ciągłe już ponownie "przebiegały w dół". Tempo zniżki z ciągłych może sugerować, że zwyżkowy fixing okaże się jedynie tzw. ząbkiem na wykresie indeksu WIG, a jakieś poważniejsze odbicie będzie wymagać osiągnięcia jeszcze niższego (twardszego) poziomu? Podczas obu minionych dni w trakcie notowań jednolitych zwracał uwagę bardzo duży wpływ jednego waloru - Elektrimu - na łączną wartość obrotów na rynku podstawowym: gdyby nie on, znów byłoby bardzo mizernie... Swoją drogą ciekawe, dlaczego akurat ten walor miał - właśnie tu i teraz - aż taką wymianę? Można się również zastanawiać, dlaczego to akurat Relpol w ocenie tak szybko osłabionego rynku zasłużył na tę literkę "G" przy swoim wczorajszym kursie, przy którym np. jego wskaźnik C/Z osiągnął już wartość 26,6 (powyżej średniej dla pierwszego rynku)? Albo dlaczego spośród dosyć licznej grupy akcji, których wykresy można zakwalifikować do jednej formacji, nazwanej niedawno w Parkiecie formacją wodospadu, jedynie walory Agrosu zanotowały istotną i dynamiczną zwyżkę? Innymi słowy - wypada się chyba tylko cieszyć, że nasz rynek znów nie traktuje wszystkich spółek tak samo, ale przykro (sądzę) nie rozumieć kryteriów, które stoją (chyba?) za tak różnym podejściem do poszczególnych akcji - o ile nie są to jedynie kwestie przypadku w doborze? Natomiast przy takich obrotach, jak ostatnio, nie bez znaczenia są liczne zakupy akcji notowanych spółek-matek dokonywane przez całą armię spółek zależnych - ta przecena z września uatrakcyjnia obecne kupna, ale pakiety już posiadane nabywano przecież drożej... W tej sytuacji ciekawe, czy wszystkim tak łatwo uda się zrealizować cel tych strategii, którym miały być udane (zapewne?) inwestycje krótkoterminowe? A co będzie - jeśli nie?

.