Już dawno na WGPW nie było tak długiego okresu spadków właściwie bez żadnej istotniejszej korekty do góry. Wszechobecny pesymizm inwestorów i analityków od pewnego czasu nakazywał oczekiwać mocnego odreagowania bessy. Ponieważ jednak do tej pory każde ożywienie na giełdzie było traktowane jako szansa na zamknięcie pozycji, należy przypuszczać, iż mieliśmy do czynienia raczej z pesymizmem werbalnym, natomiast portfele pełne były akcji. Taki stan siłą rzeczy jeszcze długo może ograniczać wszelkie przejawy optymizmu. Trzeba tu przyznać, że ostatnio nie jest o nie łatwo, bo rzeczywistość nie rozpieszcza inwestorów. Kraj pogrążony jest w kryzysie politycznym, a jedną z głównych przyczyn jest oczywiście zła kondycja finansów państwa. Chora sytuacja w ZUS sprawia, że w instytucji tej jeszcze długie lata pieniądze podatników będą marnotrawione, podobnie rzecz ma się z nierentownym górnictwem czy rolnictwem, do którego trzeba dokładać. Na domiar złego, cały czas trwają kosztowne reformy, których jedynym zauważalnym efektem jest rozrost biurokracji. Dodać do tego trzeba, że według szacunków MF, inflacja za wrzesień wyniosła około 1% (wobec oczekiwanych 0,6%), natomiast liczona rok do roku wzrosła do 7,4-7,5%. Cel inflacyjny na ten rok może więc być zagrożony, co zwiększa prawdopodobieństwo kolejnych podwyżek stóp procentowych NBP. Podobnego posunięcia Fed boją się zresztą inwestorzy za oceanem, co jest przyczyną znaczącej przeceny akcji na Wall Street. Można mieć poważne obawy, czy tak niepewna sytuacja skłoni zagraniczny kapitał do zdecydowanego powrotu na polską giełdę.
.