Makrotydzień
Projekt budżetu na 2000 r. rząd przesłał do Sejmu. Przyjęto wszystkie ambitne wskaźniki zaproponowane przez Ministerstwo Finansów. Najważniejsze to: wzrost PKB o 5,2%, spadek średniorocznej inflacji do 5,7% i deficytu budżetowego do 1,88% PKB oraz ograniczenie deficytu w handlu zagranicznym do 14 mld USD (na ten rok zaplanowano 14,3 mld USD). Bardzo ważny dla stabilności ekonomicznej deficyt obrotów bieżących ma wynieść 6,1% PKB. Wszystko wskazuje, że w tym roku nie będzie on mniejszy niż 6,7-6,8% PKB.Piętą achillesową polskiej gospodarki jest eksport. Wiadomo, że nie będzie się zwiększał, dopóki nie poprawi się koniunktura w krajach Europy Zachodniej. Polscy producenci są marginalnymi dostawcami towarów na Zachód - jako jedni z pierwszych wypadają z tamtejszych rynków z chwilą osłabienia koniunktury, choć zarazem mają szansę szybko odrobić zaległości w okresie ożywienia gospodarczego. Jeśli w 2000 r. w krajach UE nie polepszy się dynamika PKB, to możemy utrwalić na niebezpiecznym poziomie deficyt obrotów bieżących, nie wykonać ambitnego planu wzrostu gospodarczego i znów mieć problemy z realizacją założonych dochodów i wydatków budżetu.Unia Europejska nie widzi powodu, by zaakceptować polski postulat o wprowadzeniu 18-letniego okresu, w którym ograniczano by sprzedaż ziemi cudzoziemcom. Takie jest wstępne stanowisko Brukseli w rozmowach o swobodnym przepływie kapitału. Nasz negocjator, Jan Kułakowski argumentuje, że nabywanie ziemi byłoby - tak jak teraz - możliwe na podstawie pozwoleń MSWiA, wydawanych w oparciu o ustawę bardziej liberalną niż np. węgierska. Obrona "ojczystej ziemi przed obcymi" byłaby skuteczniejsza, gdybyśmy wyodrębnili obszary potrzebujące takiej ochrony (komu przeszkadza niemiecki inwestor pod Ostrołęką?) i zaproponowali krótszy okres przejściowy. A może o to chodzi, by w żmudnych negocjacjach dojść do takich właśnie ustaleń?
JACEK BRZESKI
Andrzej Bratkowski
Centrum analiz społeczno-ekonomicznych