Zaczyna się teraz ostra walka między biurami maklerskimi o pozyskanie największych funduszy emerytalnych. Obsługa OFE bowiem może być dla biur maklerskich źródłem dużych wpływów.Na razie biura nie zarobiły zbyt wiele na funduszach emerytalnych. Łączna wartość inwestycji OFE na giełdzie nie przekracza 90 mln zł. Biorąc pod uwagę opłaty ustalone przez biura maklerskie (obecnie ok. 0,3% wartości transakcji) tylko z ulokowania tych środków na giełdzie firmy te pobrały na razie 270 tys. zł. Ze względu na fakt, iż fundusze wymieniły znaczne części swoich portfeli akcyjnych, można przypuszczać, iż łączne przychody biur maklerskich wyniosły ok. 500-600 tys. zł.

dokończenie str. 7

Tak naprawdę jednak gra idzie o przyszłe przychody. Już w następnym roku do OFE co miesiąc będzie trafiało ok. 800-900 mln zł. Zarządzający, którzy spodziewają się w 2000 r. hossy na giełdzie, deklarują zaangażowanie nawet 20% swoich aktywów w akcje. To oznacza, że co miesiąc ok. 160-180 mln zł będzie przechodziło przez biura maklerskie. Opłaty tylko od tych "pierwotnych" transakcji będą więc wynosiły ok. 480-540 tys. zł, co daje 5,8-6,4 mln zł rocznie.Do tego dojdą zyski z operacji wymiany portfela. Na początku tempo wymiany może być dosyć duże, zarządzający mówią o wymianie od 25% do 50% portfela rocznie. Szefowie większych funduszy są bardziej ostrożni, twierdząc, iż w ich przypadku wymienianych będzie ok. 10-13% portfela. W zależności więc od tempa tej wymiany biura mogą zyskać dodatkowo od 1,5 do 6 mln zł.W następnych latach, wraz ze wzrostem aktywów, tempo wymiany portfela będzie maleć i zapewne ustali się na poziomie prognozowanym przez duże fundusze. Jednak ze względu na wzrost wartości aktywów będzie ono miało coraz większe znaczenie dla przychodów biur maklerskich. Np. po pięciu latach wymiana 1/8 portfela akcji przez fundusze przyniesie biurom maklerskim co najmniej 9 mln zł.Poza zyskami obsługa OFE będzie miała jeszcze dodatkowe zalety dla biur. Przede wszystkim napływ zleceń będzie o wiele bardziej stabilny niż w przypadku innych instytucji. Wielkość aktywów funduszy będzie je zmuszała do lokowania środków na giełdzie bez względu na koniunkturę. Przykładem może być fakt, iż nawet obecnie średniej wielkości fundusze niezbyt mocno zaangażowane w akcje potrafią złożyć zlecenia, stanowiące 1 i więcej procent obrotów giełdy. Poza tym w przyszłości fundusze staną się głównymi graczami na rynku akcji. Dostęp do informacji o ich zamiarach oznacza dla biur maklerskich lepsze rozpoznanie rynku i ułatwi im przewidywanie jego zachowań.Problem w tym, że przyszłymi zyskami z OFE biura maklerskie będą się musiały ze sobą podzielić. Już obecnie OFE dokonują transakcji przez kilka (nawet do 9) instytucji maklerskich. Co prawda, ta liczba może się zmniejszyć, ponieważ zarządzający twierdzą, iż na razie przyglądają się biurom maklerskim i jeśli współpraca z niektórymi nie będzie się dobrze układała, przestaną składać przez nie zlecenia. Z drugiej jednak strony, fundusze wolą składać zlecenia przez kilka biur maklerskich nie tylko ze względu na wielkość transakcji, ale przede wszystkim dla ukrycia swoich działań przed konkurencją. Z tego też powodu trzymają w tajemnicy nazwy biur, z którymi podpisały umowę.Tylko niektóre zdecydowały się na ujawnienie nazw. Wśród biur obsługujących OFE Bankowy są Bankowy Dom Maklerski PKO BP, COK Banku Handlowego i Dom Inwestycyjny BRE Banku. COK obsługuje także PZU "Złota Jesień", obok m.in. ABN AMRO Securities, Erste Securites, ING Securities i CDM Pekao SA. Można się spodziewać, że także inne fundusze emerytalne współpracują z największymi na rynku.W tej chwili zaczyna się jednak prawdziwa walka o OFE. Na początku istnienia funduszy domy maklerskie wydawały się mało zainteresowane współpracą z OFE i nie prześcigały się w ofertach. Wolały po prostu poczekać, aż wyłonią się liderzy na tym rynku. Obecnie największe fundusze są zasypywane ofertami od instytucji maklerskich.Szefowie OFE twierdzą, że ta walka siżenie opłat transakcyjnych, na czym wygrają klienci funduszy. Jednak dla domów maklerskich może to być poważny problem. Już obecnie opłaty są ustalone na poziomie bliskim progowi opłacalności, który wynosi ok. 0,20% wartości transakcji. Na dodatek zarządzający OFE, poza niskimi cenami, chcą także poprawy jakości usług. Nie chodzi tylko o ułatwienia w przyjmowaniu zleceń, ale także o szerszy serwis informacyjny, lepsze analizy itd. Możliwe, że niektóre biura takiego wyścigu nie wytrzymają.

MAREK SIUDAJ