Po ubiegłotygodniowych decyzjach banków centralnych, pozostawiających stopy procentowe na nie zmienionym poziomie, rynki akcji otrzymały krótkoterminowy impuls, z którego skorzystała również nasza giełda. Wydaje się, że odreagowanie ma charakter spekulacyjny, bowiem aktywność inwestorów mierzona poziomem obrotów jest w dalszym ciągu niewielka, a wzrost cen możliwy jest dzięki mniejszej presji sprzedających. Można mieć nadzieję, że portfelowi inwestorzy zagraniczni, w głównej mierze odpowiedzialni za wrześniowe załamanie, posiadają obecnie niewielką liczbę akcji, co w przypadku kolejnej fali wyprzedaży za granicą, nie spowoduje gwałtownych spadków na naszej giełdzie. Taki scenariusz wydaje się realny ze względu na powracające obawy wzrostu stóp procentowych w USA. Nie sądzę, aby Fed zdecydował się na kolejną podwyżkę po szesnastym listopada, ze względu na wzrastającą niepewność dotyczącą problemu Y2K. Niestety, wskazania płynące z analizy technicznej pozostają negatywne, a końca korekty szukałbym przy poziomie 1,1 tys. dla indeksu S&P500. Dla rodzimych inwestorów większe znaczenie mogą mieć jednak kwartalne raporty zawierające wyniki spółek. Oczekuje się, że mogą one przynieść znaczącą poprawę, a to z kolei może okazać się pierwszym symptomem nadchodzącego ożywienia. Optymizm maleje jednak z powodu rosnącej inflacji, co prawdopodobnie skłoni RPP do zaostrzenia polityki monetarnej. Konkludując, jestem przekonany, że trwające ożywienie na WGPW jest jedynie korektą techniczną, której kresu należy spodziewać się w przedziale 15,0-15,5 tys punktów.
.