Pokonanie przez indeks poziomu 15 tys. punktów stanowiło miłe zwieńczenie tygodnia i dowód, że dla warszawskiego rynku fakty z USA ważą więcej niż czarny scenariusz RCSS. Brak reakcji GPW na wystąpienie min. Kropiwnickiego świadczy nie tylko o merytorycznej wartości poprzednich prognoz chwilowo odpoczywającego szefa tej instytucji, lecz przede wszystkim o braku kapitału zagranicznego, który mógłby uciec, wystraszony tonem wypowiedzi. Dla giełdy to dobrze, bo z punktu widzenia inwestorów zagranicznych tańszy złoty to okazja do zakupów. Dodatkowo nałoży się na to uboczny efekt podważenia zaufania do naszej gospodarki - czyli niższa (szczególnie w rozliczeniu dolarowym) cena sprzedaży PKN, która zwiększy atrakcyjność tych akcji. Za takim stwierdzeniem przemawia także wstępny przedział ceny (18-24 zł), który powinien - w świetle wcześniejszych analiz - sprzyjać powodzeniu tej prywatyzacji.Co do dalszego rozwoju sytuacji na naszym rynku wydaje się, że coraz więcej jest przesłanek sprzyjających umiarkowanemu optymizmowi. Klimat gospodarczy w Europie powoli, lecz wyraźnie się ociepla, a gospodarka USA kolejny raz pokazuje, że można długo kpić z klasycznych zasad ekonomii. W kraju, choć jest sporo problemów, perspektywy nie są tak czarne, a dane GUS wskazują, że ożywienie gospodarki może być zjawiskiem trwałym. Choć wzrosty zapewne nie zagościły jeszcze na rynku na trwałe, to trzeba już myśleć poważnie o przebudowie portfeli, łapiąc pojawiające się okazje, bo do stycznia zostało już tylko kilka tygodni.
.