Makrotydzień
Inflacja prognoz. Rokowania co do rozwoju sytuacji gospodarczej do końca 1999 r. przedstawione przez Rządowe Centrum Studiów Strategicznych przeszłyby bez echa, gdyby nie to, że bardzo różnią się od prognoz ogłaszanych ostatnio przez inne instytucje. Kiedy przedstawiciele Ministerstwa Finansów, RPP i kół naukowych twierdzą, że deficyt obrotów bieżących nie powinien przekroczyć 7% PKB, RCSS zapowiada, że będzie to 7,5%. Kiedy o tegorocznej inflacji mówi się, że będzie bliższa 8% niż 9%, RCSS przewiduje 9-procentowy wzrost cen. Kiedy autorzy prognoz zapowiadają 4-procentowy wzrost PKB, minister Jerzy Kropiwnicki twierdzi, że 3,5% to szczyt naszych możliwości. Przestraszeni inwestorzy z Zachodu zaczęli sprzedawać złotego w chwilę po tym, jak usłyszeli, że perspektywy polskiej gospodarki źle ocenia instytucja "rządowa i strategiczna". Wstrząsy ekonomiczne lat 1998-99 pokazały, jak bardzo zawodne jest prognozowanie, i to nie tylko w wykonaniu RCSS. Niecały miesiąc temu Ministerstwo Gospodarki spodziewało się, że inflacja w 1999 r. wyniesie 7,3%. Jeszcze w połowie października w NBP panowało przekonanie, że tegoroczny cel inflacyjny (7,8%) nie jest zagrożony.Swego czasu jeden z publicystów ekonomicznych zaproponował, by prawo do ogłaszania prognoz gospodarczych przyznać tylko tym ośrodkom, które "wrzucą do kapelusza" określoną, wysoką kwotę. Na koniec okresu objętego prognozą całą pulę brałaby instytucja najmniej omylna. Niestety, na składkę płaconą przez RCSS złożyliby się podatnicy. I marna pociecha w tym, że resort zażywającego w tej chwili urlopu ministra Jerzego Kropiwnickiego miałby w tej grze szansę na zwycięstwo, gdyż - jak uczy doświadczenie - pesymistyczne prognozy członka rządu często nabierają cech samospełniającego się proroctwa.Mamy być uwłaszczani. Posłowie z sejmowych komisji Skarbu Państwa oraz Finansów Publicznych uchwalili, że ma powstać Narodowy Fundusz Uwłaszczeniowy. Projekt przeprowadzenia powszechnego uwłaszczenia forsują parlamentarzyści AWS, przy niechęci, a nawet obstrukcji posłów UW i SLD. Protestuje także biuro legislacyjne Sejmu, przypominające, że jest niedopuszczalne, by w projekcie nowej ustawy były umieszczane odwołania do innych, jeszcze nie istniejących ustaw. Uwłaszczenie ma być przeprowadzone w dwóch formach. Bezpośrednie - to nadawanie praw własności użytkownikom m.in. działek pracowniczych oraz mieszkań komunalnych i spółdzielczych lokatorskich. Pośrednie - to rozdawanie bonów uwłaszczeniowych. Dostawałyby je osoby powyżej 18 roku życia, które nie uwłaszczą się bezpośrednio. Pytania, jaka byłaby wartość bonów i jaki majątek można by za nie nabywać, pozostają bez odpowiedzi. Krytycy programu argumentują, że Polacy brali już udział w prywatyzacji majątku Skarbu Państwa (NFI, akcje pracownicze, ułatwione nabywanie mieszkań zakładowych). Przypominają też, że to, czego jeszcze nie sprywatyzowano, zostało już awansem podzielone - do dużej części majątku mają prawo osoby objęte ustawą reprywatyzacyjną i przedstawiciele sfery budżetowej czekający na rekompensaty. - Dlaczego nie usłyszałem salwy honorowej na moją cześć? - zapytał kiedyś Napoleon. - Z 18 powodów. Po pierwsze, nie mamy armat - odpowiedziano mu. Pozostałych powodów cesarz Francuzów już nie chciał poznawać. Powszechne uwłaszczenie bez wartościowego majątku, który można by podzielić między Polaków, pozostanie papierową ideą. Posłowie z Komisji Finansów Publicznych nie interesują się 18 powodami, dla których prace nad projektem uwłaszczeniowym są jałowe. Czyżby wyjaśnienie, jakie podatki będziemy płacić w 2000 r. było mniej pilne?
JACEK BRZESKI
Bohdan Wyżnikiewicz
Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową