Przed decyzją RPP

RPP ma duży kłopot z tym, o ile podnieść stopę procentową. Powstrzymując się przed miesiącem z decyzją, miała na usprawiedliwienie płonne, jak się okazało, oczekiwania na względne uspokojenie inflacji. Nikt się nie spodziewał tak głębokiego obniżenia kursu złotego. Rynek pieniężny zareagował już na te zjawiska i podniesienie stopy procentowej NBP o 100-200 pkt. bazowych nie będzie dla niego niespodzianką. Niespodzianką byłoby niepodwyższenie stopy, ponieważ realny jej poziom - uwzględniając inflację i obniżenie kursu złotego - dość znacznie się obniżył. Nie podnosząc stopy procentowej lub podnosząc ją nie więcej niż o 100 pkt. bazowych, RPP ryzykuje utrzymywaniem się oczekiwań rychłych następnych jej podwyżek być może ze skutkiem ujemnym dla inflacji i wzrostu gospodarczego. Podniesienie jej o więcej niż o 200 pkt. bazowych może jednak prowadzić do ujemnych następstw w całej gospodarce i najwięcej mogliby ucierpieć niestety nie ci, którzy na to najbardziej zasługują.Prof. Stanisław Gomułka uważa, że podnosząc obecnie stopę procentową zmusi się przedsiębiorstwa do oszczędniejszego gospodarowania płacami i zatrudnieniem. Przedsiębiorstwa, których powinno to najbardziej dotyczyć, są niestety u nas wciąż mało wrażliwe na stopę procentową. Wrażliwe na stopę procentową są przedsiębiorstwa małe i średnie, a także niektóre duże, nie korzystające z finansowego parasola ochronnego finansów publicznych. Wywiązując się regularnie ze zobowiązań wobec instytucji finansów publicznych i banków, wielu tym przedsiębiorstwom chronicznie brakuje pieniędzy na utrzymywanie działalności gospodarczej. A znaczna ich grupa, licząc na zapowiadaną stabilizację stopy procentowej, zaangażowała się w inwestycje, które przy dużej podwyżce stopy procentowej nie będą mogły być przez nie kontynuowane.Należy odpowiedzieć na pytanie, jak przy względnie umiarkowanym podniesieniu stopy procentowej (tj. o 200 lub mniej pkt. bazowych) można obecnie uspokoić rynek pieniężny? Odpowiedzi ekspertów są zbieżne. Za dużo pieniędzy ucieka z powodu złych zmian strukturalnych i instytucjonalnych, w tym wadliwych reform (prof. Cezary Józefiak, członek RPP). Ograniczone możliwości wpływania na inflację za pomocą stopy procentowej wskazywane są w wypowiedzi innego członka RPP Bogusława Grabowskiego, krytykującego inflacyjne skutki protekcjonizmu w rolnictwie.We wrześniu br. RPP wypowiedziała się o braku przejrzystości finansów publicznych i zagrożeniu inflacyjnym wynikającym z rosnącego obciążenia finansowego gospodarki. I cisza. Rząd nawet oficjalnie nie ustosunkował się do ostrzeżenia. Dlaczego nie dochodzi między RPP i rządem do bezpośredniej współpracy zmniejszającej ryzyko inflacyjne bez konieczności użycia ciężkiej artylerii dużych zmian stopy procentowej?Niestety, uwaga rządu skupiona jest obecnie głównie na sporze podatkowym, który grozi patem budżetowym i przyspieszeniem kalendarza politycznego. W drugiej połowie listopada nie wiemy, jakie będą przyszłoroczne podatki. Te, które jednego dnia wydają się już prawie uzgodnione, następnego dnia okazują się już nieaktualne. Przedsiębiorstwa nie wiedzą, jakie przyjmować założenia podatkowe do przewidywanej w roku przyszłym działalności gospodarczej. Obawiają się skutków finansowych komplikacji politycznych z budżetem.Te względy również powinny zostać wzięte pod uwagę przez RPP w dzisiejszych decyzjach. Bardzo wysokie podniesienie stopy procentowej prawdopodobnie dodatkowo skomplikowałoby problemy z budżetem. Złoty byłby wprawdzie droższy, ale czy w tej sytuacji proporcjonalnie wzbudzający zaufanie? Ograniczając się do podwyższenia stopy o 200 pkt. bazowych lub mniej RPP powinna oczekiwać od rządu odpowiedzi na ostrzeżenie z września. Rząd powinien odpowiedzieć na takie względnie umiarkowane podniesienie stopy procentowej większą niż dotychczas skłonnością do współdziałania z władzą monetarną.

MAREK MISIAK