Na zamieszczonym w gazetach wykresie widać, jak tegoroczna inflacja "przebija od dołu" tę wykazaną w "analogicznym okresie ubiegłego roku". Sądząc po wczorajszym fixingu, nasz rynek akcji uznał to za swoisty sygnał kupna. Czyli: spodziewano się niemałej, a nawet i nieco większa od oczekiwań była już uwzględniona w kursach? Podobnie jest z podwyżkami stóp (zresztą zarówno przez RPP, jak i przez Fed), a liczne opinie o tym, że wprawdzie wydają się one przesądzone, to jednak rynek "już je zdyskontował", różnią się jedynie liczbą punktów procentowych, o ile można będzie te stopy podnieść, by akcjom nic złego się nie stało. Z takimi poglądami trudno polemizować, bo stoją za nimi solidne fundamenty w postaci stosownych dzieł rozmaitych autorytetów, a podważyć je może chyba tylko inne, od pasującego do "tej koncepcji totalnego zdyskontowania wszystkich aspektów negatywnych", zachowanie rynku akcji. Ich wadą wydaje się też sama nagła popularność... A może tę wczorajszą zwyżkę należy po prostu tłumaczyć końcem tzw. Okresu Zleceń Podstawowych w ofercie PKN?Sądzę, że zapewne korzystną decyzją dla rynków kapitałowych okaże się zniesienie wieloletniego ograniczenia znanego jako "Glass-Steagall Act". A może tę decyzję też już zdyskontowano?

.