Ostatnie zwyżki na rynku nie powinny chyba budzić większego zaskoczenia dla statystyków giełdowych, wszak ilekroć kończyła się jakaś duża oferta, na giełdzie dochodziło do silnych wzrostów. Obecne odbicie może być tym silniejsze, że nie przypominam sobie, aby przed poprzednimi dużymi ofertami (banki, TP SA) rynek był aż tak wyprzedany. Również, choć wydaje się to nieco paradoksalne, w myśl klasycznych teorii ekonomii, po raz kolejny ceny akcji zaczęły rosnąć po znacznej podwyżce stóp procentowych. To można próbować tłumaczyć tym, że rynek jest coraz dojrzalszy i nade wszystko z dużym wyprzedzeniem dyskontuje przyszłe wydarzenia: najpierw 25-proc. spadek we wrześniu poprzedził niedawne problemy polityczne i gospodarcze, teraz zaś gramy pod przyszłe dobre wiadomości. Wydaje się, że w tym momencie można już mówić o tworzeniu się nowego trendu wzrostowego, aczkolwiek grudzień może być nadal nerwowy. Pewnym zagrożeniem mogą być zaplanowane na koniec grudnia wybory parlamentarne w Rosji. Natomiast bardzo pozytywny wydźwięk może mieć zaplanowany na połowę grudnia szczyt Unii Europejskiej, na którym być może zostanie ustalony precyzyjny kalendarz przyjmowania do Unii nowych członków. Nikomu nie trzeba chyba mówić, co oznaczałoby to dla rynków środkowoeuropejskich, a nauczeni poprzednimi doświadczeniami z rynków Grecji czy Portugalii inwestorzy nie czekaliby do ostatniego roku poprzedzającego nasze wejście do Unii, lecz już w przyszłym roku przystąpiliby do realizacji scenariusza convergence play.

.