Rynki zagraniczne
Po bardzo silnych wzrostach siły popytu i podaży na największych rynkachwyrównały się. Zmiany wartości najważniejszych indeksów nie przekroczyły1 proc. Na tym tle bardzo korzystnie zaprezentowały się emergings markets.Silnie wzrosły wskaźniki giełd w Budapeszcie, Warszawie, a przede wszystkimw Rio de Janeiro, gdzie indeks Bovespa zdecydowanie pokonał poziom szczytu sprzed załamania brazylijskiej gospodarki w 1997 roku.
AmerykaChoć rozpoczęty w połowie października wzrost na Wall Street nie jest zbyt silny i często przerywany korektami, pcha jednak indeks Dow Jones do góry. Po zamknięciu sesji piątkowej na poziomie 11 224,7 pkt., wskaźnik znajduje się już tylko 100 pkt. od rekordu z 25 sierpnia. Z punktu widzenia analizy technicznej, Dow Jones nie powinien mieć kłopotów z pokonaniem tej wysokości.Wpływ na kierunek notowań ma w dalszym ciągu formacja odwróconej głowy z ramionami, ukształtowana na wykresie indeksu we wrześniu i listopadzie. Z wysokości formacji wynika, że wskaźnik powinien osiągnąć 11 460 pkt. Tempo zwyżki wyznacza linia wsparcia poprowadzona przez październikowo-grudniowe dołki. Odbicie od niej w czasie notowań środowych dało początek nowej, na razie bardzo krótkiej, fali wzrostowej. W perspektywie średnioterminowej bardzo istotny opór znajduje się na poziomie ok. 11,6 tys. pkt., gdzie przebiega linia poprowadzona przez szczyty z maja, lipca i sierpnia.Tempo wzrostu spadło nieco na amerykańskim rynku elektronicznym. Od trzech tygodni indeks Nasdaq 100 rośnie w tempie 1% na pięć sesji. Po ostatnich notowaniach wskaźnik osiągnął 3203 pkt., a we wtorek miał nawet wartość 3205 pkt. i był to rekord wszech czasów. Najbliższe wsparcie wyznacza linia trendu, znajdująca się tuż poniżej wykresu wskaźnika. W przypadku jej przełamania będzie można spodziewać się zaostrzenia korekty i zniżki do 2800 pkt. Na tej wysokości znajduje bardzo istotne wsparcie, wyznaczane przez górne ograniczenie kanału trendowego, z którego wskaźnik wybił się w listopadzie.Po ustanowieniu przed dwoma tygodniami rekordu indeks S&P 500 znalazł się w trendzie bocznym. Ostatnie pięć sesji przyniosło zniżkę wskaźnika o 1,1 proc., do 1417 pkt. Niedźwiedziom udało się przełamać krótkoterminową linię trendu wzrostowego, co może oznaczać przedłużenie ruchu korekcyjnego.W nieco dłuższej perspektywie sytuacja wskaźnika jest dość niejasna. Wprawdzie od połowy października kontrolę nad rynkiem przejęły byki i nawet padł rekord wszechczasów, jednak nie można wykluczyć, że od kwietnia indeks znajduje się w rozszerzonym trendzie bocznym. Przy takiej interpretacji wykresu można w perspektywie najbliższych miesięcy oczekiwać spadku S&P do 1250 pkt.EuropaRównież giełdy ze strefy euro, po okresie silnych wzrostów, znajdują się w korektach. Na wykresach najważniejszych indeksów widoczne są formacje sygnalizujące możliwość zmiany trendu przynajmniej w krótkim terminie.Po przełamaniu bardzo silnego oporu na poziomie 6600 pkt., kłopoty z dalszymi wzrostami ma londyński FT-SE 100. W ostatnim tygodniu wskaźnik spadł o 0,03 proc., do 6740 pkt. Rozmiary zniżki są bardzo niewielkie, ale w czasie notowań środowych wykres indeksu spadł poniżej linii trendu wzrostowego. I choć dwie kolejne sesje przebiegały pod dyktando popytu, to fakt ten można interpretować jako ruch powrotny do przełamanego wsparcia. Na razie nie wynikają z tego jakieś szczególnie groźne konsekwencje dla posiadaczy akcji, ale trend krótkoterminowy zmienił się na boczny. Dopiero jeśli FT-SE spadnie poniżej wsparcia znajdującego się w okolicach 6600 pkt., będzie można spodziewać się głębszych zniżek.W dalszym ciągu w górę pnie się CAC-40, mierzący koniunkturę na giełdzie w Paryżu. Wskaźnik zyskał 0,2 proc., zamykając notowania piątkowe na poziomie 5481 pkt. Dzień wcześniej CAC-40 ustalił się na zakończenie sesji na poziomie 5548 pkt. - najwyższym w historii. Na tygodniowym wykresie świecowym pojawiła się niewielka formacja spadającej gwiazdy, która zapowiada spadki. Ale o wie istotniejszy jest fakt utrzymywania się wykresu kursu powyżej linii trendu wzrostowego, która wyznacza wsparcie kilka punktów poniżej indeksu. Dopiero jeśli ta bariera popytowa zostanie przełamana, będzie można spodziewać się głębszej korekty. A takowa z pewnością giełdzie w Paryżu należy się, bo kursy akcji rosną w oszałamiającym tempie już od siedmiu tygodni.W mijającym tygodniu indeks Xetra DAX spadł o 0,3 proc., do 6098 pkt. Po prawie dwóch miesiącach silnych wzrostów przed bykami bardzo trudne zadanie, bowiem w obszarze 6200-6250 pkt. znajduje się silny opór, na który składa się górna linia bardzo rozległego kanału wzrostowego, a także szczyt z lipca 1998 r. Ewentualne przełamanie tej strefy spowoduje, że całkowitą kontrolę nad rynkiem przejmie popyt. Odbicie od oporu może mieć opłakane skutki dla posiadaczy akcji, bowiem w tym wypadku należałoby się spodziewać zniżki DAX do 5,2 tys. pkt., gdzie znajduje się długoterminowa linia wsparcia. Sytuację na wykresie indeksu można jednak także interpretować w sposób o wiele bardziej korzystny dla byków. Jeśli bowiem górną linię kanału narysować nieco niżej, to okaże się, że została ona na początku grudnia przebita. Ostatnie spadki byłyby więc jedynie ruchem powrotnym, po którym należy spodziewać się bardzo silnych wzrostów.AzjaZupełnie odmiennie kształtuje się koniunktura na dwóch najważniejszych giełdach azjatyckich. O ile w Hongkongu hossa w pełni, o tyle w Tokio byki po raz kolejny mają kłopoty z kontynuacją wzrostów.Po wybiciu na początku listopada z formacji konsolidacji, wydawało się, że na giełdę w Tokio zawita silna hossa. Tymczasem nim bykom udało się zrealizować zasięg zwyżki wynikający z wysokości formacji, doszło do załamania krótkoterminowej tendencji wzrostowej. Po spadku w czasie ostatnich pięciu sesji o 0,5% (do 18 272 pkt.) wykres indeksu znajduje się już tylko 300 pkt. nad główną linią trendu wzrostowego. Jej ewentualne przebicie będzie oznaczać załamanie korzystnej tendencji i przejęcie kontroli nad rynkiem przez niedźwiedzie.Już dziewiąty kolejny tydzień rosną ceny akcji na giełdzie w Hongkongu. W czasie ostatnich pięciu sesji wartość indeksu Hang Seng zwiększyła się o 3,4 proc. i osiągnęła 16 380 pkt. Ale na drodze do dalszych wzrostów stoi teraz silna bariera podażowa. Składa się na nią górne ramię kanału trendowego, który wyznacza tempo zwyżki od sierpnia zeszłego roku oraz szczyt koniunktury z sierpnia 1997 r. Przełamanie tej bariery "z marszu" wydaje się mało prawdopodobne i na najbliższych sesjach powinniśmy mieć do czynienia z korektą.PodsumowaniePo kilku tygodniach silnych wzrostów, najważniejsze rynki świata znajdują się w korektach. Jeśli jednak na najbliższych sesjach padnie rekord na Wall Street, to najprawdopodobniej hossa powróci także na inne giełdy. Warto jednak zwrócić uwagę na dość niepokojący fakt bardzo silnej zwyżki emergings markets.Być może, zgodnie z regułą, w końcówce hossy najsilniej rosną najsłabsze rynki, po czym następuje załamanie korzystnej tendencji. Ten negatywny scenariusz miałby opłakane skutki dla naszego rynku. WIG po raz kolejny próbuje przełamać silny opór (17,5-18,5 tys. pkt.) i jeśli nie da rady, to - jak pokazuje przeszłość - czekają nas silne spadki.
TOMASZ JÓŹWIK