Analitycy rekomendują kupuj
Walory Yahoo, kultowej już spółki internetowej generacji, niezmiennie cieszą się dużym zainteresowaniem analityków największych banków inwestycyjnych. Firma osiąga już zyski, przyciąga coraz więcej reklamodawców, a ostatnie wzrosty kursu uzasadniają jej niedawny awans w skład indeksu S&P 500.- Spółka coraz lepiej radzi sobie także na rynku międzynarodowym, mimo że wpływy ze sprzedaży poza granicami USA stanowią na razie tylko 10% obrotów firmy - twierdzi Henry Blodget, analityk internetowego rynku w Merrill Lynch. - Bez większego wysiłku Yahoo zostanie w najbliższym okresie wiodącą marką internetową na świecie - dodaje jego odpowiedniczka z Morgan Stanley Dean Witter Mary Meeker.W odróżnieniu od swoich konkurentów Yahoo już przynosi zyski. III kwartał 1999 r. firma zakończyła 155,1 mln USD obrotów i 40,4 mln USD zysku netto. Lanny Baker z Salomon Smith Barney oczekuje, że cały 1999 r. spółka zamknie 572 mln USD obrotów, a w br. szacuje, że kwota ta wzrośnie do 850 mln USD. Jego zdaniem, zysk na akcję w 1999 r. osiągnie 0,45 USD, a w br. wzrośnie do 0,70 USD.Za tymi pozytywnymi szacunkami idą doskonałe rekomendacje. W ostatnim ubiegłorocznym sondażu fachowego czasopisma "Smart Money" aż 14 z 31 pytanych brokerów wystawiło dla akcji Yahoo zalecenie "strong buy", 13 następnych - kupuj, a 4 - trzymaj. Kiedy ujawniono informację, że akcje spółki wejdą w skład S&P 500, kurs w ciągu jednego dnia zyskał 24%. Kurs rośnie także dlatego, że akcje Yahoo chętniej zaczęły kupować amerykańskie fundusze. Poza tym firma prowadzi negocjacje z siecią sklepów detalicznych Kmart na temat rozszerzenia oferty internetowych zakupów.W sumie w ostatnich 12 miesiącach kurs akcji spółki wzrósł o ponad 201%, a długoterminowi inwestorzy, którzy kupili jej walory w dniu debiutu na Nasdaq w 1996 r., zyskali w tym czasie 7000%. Przy aktualnym C/Z przekraczającym 700 (kapitalizacja giełdowa 110 mld USD) większość analityków internetowego rynku twierdzi, że firma prezentuje się "o wiele lepiej" od takich konkurentów z branży, jak AOL, Lycos, At Home czy Cnet.Dowodem na to są choćby wyniki badań specjalistycznej firmy analizującej internetowy rynek WebSiteStory z San Diego. Okazuje się, że w USA aż 65% internautów korzysta z Yahoo (druga w tym rankingu jest AltaVista 9,7%). Każdy korzystający z internetu w listopadzie spędził 73 minuty na stronach Yahoo (AOL tylko 26 minut). W sumie w III kwartale ub.r. z usług Yahoo skorzystało 105 mln internautów. - Nie da się ukryć, że liczby te również pozytywnie wpływają na giełdowe notowania firmy - przyznał Henry Blodget z Merrill Lyncha.Kolejnym pozytywnym rezultatem jest rosnąca atrakcyjność spółki wśród reklamodawców. W III kwartale 1999 r. Yahoo mogła się pochwalić już 3150 stałymi klientami z tej branży (o 12,5% więcej niż na koniec II kwartału). - Biorąc pod uwagę ten fakt oraz to, że już ponad 33% gospodarstw domowych w USA ma dostęp do internetu, Yahoo ma szansę w 2000 r. awansować również do grona największych firm medialnych na świecie - przepowiada Lanny Baker z Salomon Smith Barney.
W.K.