Rynek wykazał się znaczną siłą, biorąc pod uwagę dość spokojne przyjęcie powiększającego się deficytu na rachunku bieżącym za grudzień. W krótkim terminie możemy więc zapomnieć już o wpływie tego czynnika na rynek. Nie było panicznej reakcji na rynku akcji i już z pewnością nie będzie. Natomiast niewątpliwie dane te wprowadzają pewien niepokój wśród długoterminowych inwestorów zagranicznych. Ale nie ma się co obawiać wzmożonej podaży z ich strony, bo wciąż Polska jest raczej niedoważona w portfelach. Można raczej spodziewać się mizernego popytu, dopóki polski eksport nie znajdzie się w klarownym trendzie wzrostowym.W połowie lutego zaczną być publikowane wyniki spółek za IV kwartał ub.r. Oczekiwania rynkowe są, jak wiadomo, pozytywne, ale sądzę, że dobre wyniki firm za IV kwartał zostały już odzwierciedlone w obecnych cenach i myślę, że to nie jest ten czynnik, który może popchnąć rynek do góry. Niemniej ewentualne "niespodzianki" w rezultatach poszczególnych spółek mogą powodować gwałtowne reakcje i wnieść trochę ożywienia na nieco ospały rynek.Podsumowując, polska giełda w tym roku ma niezłe perspektywy. Poprawa deficytu na rachunku bieżącym i oczekiwania co do obniżki stóp procentowych mogą zaowocować silną hossą, która wyniesie rynek daleko ponad obecne rekordy i z tym chyba większość się zgodzi. Pytaniem jednak pozostaje, kiedy nastąpi następny impuls wzrostowy. Wydaje mi się, że może być przed nami jeszcze parę tygodni dość płaskiego trendu.