Rynki zagraniczne
Hossa na czołowych rynkach świata trwa. W ostatnim tygodniu rekordy wszech czasów odnotowały indeksy CAC-40, Xetra DAX i Nasdaq Composite. Do 20 tys. pkt. zbliża się Nikkei 225, który znajduje się na najwyższym poziomie od 2,5 roku. Słabiej nieco radzi sobie najważniejszy wskaźnik świata - Dow Jones - po wzroście o 2,1% osiągnął 10 963,8 pkt.
AmerykaReakcja amerykańskich giełd na czwartą kolejną podwyżkę oprocentowania funduszy federalnych była taka sama, jak przy trzech poprzednich. Do czasu ogłoszenia skali podwyżki rynki spadały, by już po decyzji Fed znaleźć się w trendach wzrostowych. Warto jednak zauważyć, że wzrosty nie były tak dynamiczne, jak poprzednio i nie doprowadziły do kolejnego rekordu na Wall Street. Na zamknięcie notowań piątkowych Dow Jones miał wartość 10 963,8 pkt., czyli mniej więcej taką samą, jak w maju zeszłego roku. I choć w dalszym ciągu przewagę na rynku w średnim i długim terminie mają byki, to trend wzrostowy nie jest już tak silny. Jednak po ostatnim tygodniu sytuacja techniczna wskaźnika nieco poprawiła się, co sugeruje, że korzystna tendencja może odzyskać dawną dynamikę. Przede wszystkim wykres wskaźnika odbił się od linii trendu wyznaczającej tempo wzrostu od października 1998 r. Zgodnie z analizą techniczną, odbicie od wsparcia oznacza najczęściej zakończenie korekty i powrót do trendu głównego. Na wykresie indeksu ukształtowała się formacja odwróconej głowy z ramionami, typowa dla końca spadków. Linia szyi znajduje się na wysokości 11,1 tys. pkt. i jeśli zostanie przełamana, będzie można spodziewać się zwyżki wskaźnika przynajmniej o 450 pkt. Najistotniejsza bariera podażowa stojąca na drodze byków do rekordowych poziomów znajduje się na poziomie 11,5 tys. pkt. i wyznacza ją dolna linia kanału trendowego, który Dow Jones opuścił pod koniec stycznia.Znacznie poprawiła się sytuacja techniczna indeksu S&P 500, obejmującego o wiele większą liczbę spółek niż Dow Jones. W czasie ostatnich pięciu sesji wartość wskaźnika wzrosła o 4,7%, do poziomu 1424,7 pkt. Tym samym załamana została ponaddwumiesięczna formacja głowy z ramionami, co oznacza przejęcie kontroli nad rynkiem przez byki. Warto zauważyć, że podobna sytuacja miała miejsce w październiku zeszłego roku (załamana formacja była znacznie większa), co doprowadziło do silnych wzrostów i historycznych rekordów wskaźnika. Zgodnie z analizą techniczną, należy teraz spodziewać się zwyżki indeksu do najwyższego punktu załamanej formacji - 1469,3 pkt.Dobra koniunktura utrzymuje się na amerykańskim rynku elektronicznym. Indeks Nasdaq Composite po zwyżce o 9,2% zamknął sesję piątkową na poziomie 4244,1 pkt. - najwyższym w historii. Spadek wskaźnika pod koniec stycznia poniżej linii trendu, okazał się krótkotrwały, co pozwala traktować tę sytuację jako naruszenie wsparcia. Zgodnie z analizą techniczną, oznacza to zapowiedź silnych wzrostów, co znalazło potwierdzenie w zeszłym tygodniu. Najbliższa bariera podażowa, na której może dojść do powstrzymania zwyżki, znajduje się na poziomie 4320 pkt. i jest wyznaczana przez linię trendu poprowadzoną przez styczniowe szczyty wskaźnika.EuropaNa podwyżkę stóp procentowych dzień po Fed zdecydował się również Europejski Bank Centralny, co wpłynęło bardzo korzystnie na przebieg notowań na czołowych rynkach. Giełdy we Frankfurcie i Paryżu odnotowały w zeszłym tygodniu silne wzrosty, osiągając rekordy wszech czasów. Z ogólnoświatowego trendu wyłamuje się rynek w Londynie, który od początku roku znajduje się pod kontrolą niedźwiedzi.Giełda w Londynie należy do najsilniej skorelowanych z Wall Street rynków europejskich i być może dlatego prezentuje się zdecydowanie słabiej od parkietów we Frankfurcie i Paryżu. Od szczytu z ostatniej sesji zeszłego roku (6930 pkt.) wskaźnik FT-SE 100 stracił na wartości już 10,8%, a sytuacja techniczna indeksu nie wskazuje, żeby w najbliższym czasie niekorzystny trend został zakończony. Na wykresie wskaźnika widoczna jest formacja głowy i ramion z lii znajdującą się na wysokości 6450 pkt. Wybicie z niej nastąpiło pod koniec stycznia, a z wysokości formacji wynika, że FT-SE 100 powinien spaść poniżej 6 tys. pkt. Wartość indeksu na zamknięcie notowań piątkowych wyniosła 6185 pkt. Co gorsza, po ostatnim tygodniu doszło do przełamania głównej linii trendu wyznaczającej tempo zwyżki od października 1998 r. Zgodnie z analizą techniczną, należy zatem spodziewać się korekty trwającej ponad rok tendencji lub nawet jej całkowitego załamania.Miano najsilniejszej giełdy w Europie odzyskał w zeszłym tygodniu rynek w Paryżu. Po wzroście o 9,5% indeks CAC-40 osiągnął na koniec notowań piątkowych najwyższą wartość w historii - 6257,7 pkt. Widoczna na wykresie tygodniowym duża biała świeca zniosła wszystkie ukształtowane wcześniej negatywne formacje, co oznacza przejęcie kontroli nad rynkiem przez byki. Spadek wykresu wskaźnika na początku roku poniżej przyspieszonej linii trendu nie oznaczał zatem początku głębszej korekty, a jedynie zmianę tempa korzystnej tendencji. Nowa linia, poprowadzona przez dołki z października zeszłego roku i stycznia br., wyznacza wsparcie na poziomie 5750 pkt. Silną barierę popytową, która także powinna ograniczać ewentualne spadki, wyznacza połowa białej świecy z ostatniego tygodnia na wysokości 6 tys. pkt.W silnym trendzie wzrostowym utrzymuje się niemiecki rynek akcji. Po spadku na początku tygodniu do głównej linii trendu, wskaźnik gwałtownie zmienił kierunek ruchu. Łącznie, w czasie ostatnich pięciu sesji, Xetra DAX wzrósł o 5,4%, osiągając 7444,6 pkt., co jest rekordem wszech czasów. Pomimo tak znacznej przewagi byków, najbliższe notowania wcale nie muszą przebiegać pod znakiem wzrostów. Wynika to z faktu, że wykres indeksu dotarł do linii oporu, poprowadzonej przez styczniowe szczyty. Początek sesji poniedziałkowej potwierdził rosnącą presję ze strony sprzedających, czego efektem był spadek wartości DAX. Najbliższe istotne wsparcie znajduje się w obszarze 7000-7250 pkt. i jest wyznaczane przez opisywaną wcześniej linię trendu wzrostowego i połowę dużej białej świecy z zeszłego tygodnia.AzjaNa największych giełdach azjatyckich panowała różna koniunktura. Tokijski Nikkei 225 po wzroście o 1,7% zbliżył się do granicy 20 tys. pkt., natomiast Hang Seng, mierzący koniunkturę na rynku w Hongkongu, spadł o 1,4%.Trend na giełdzie w Tokio wyznacza kanał wzrostowy, w którym indeks Nikkei 225 porusza się od listopada zeszłego roku. Obecnie wykres wskaźnika znalazł się blisko górnego ograniczenia formacji. Podobna sytuacja miała miejsce w połowie stycznia i sygnalizowała początek niewielkiej korekty. Najistotniejsze wsparcie wyznacza główna linia trendu na wysokości 18,5 tys. pkt. Zamknięcie sesji piątkowej wypadło na poziomie 19 763 pkt.Spadek do poziomu 15 968 pkt. zanotował w zeszłym tygodniu indeks Hang Seng. Jednak w nieco dłuższej perspektywie sytuacja techniczna wskaźnika poprawiła się. Wynika to z faktu, że bykom udało się obronić wskaźnik przed pełnym ukształtowaniem formacji głowy i ramion, która mogłaby stanowić początek trendu spadkowego. W tej chwili na rynku panuje równowaga między popytem i podażą, a tendencja krótkoterminowa ma kierunek boczny. Wsparcie znajduje się w okolicach 15 tys. pkt., natomiast opór wyznacza poziom historycznego maksimum - 17 369,6 pkt.PodsumowanieJuż dawano koniunktura na czołowych rynkach świata w krótkim terminie nie była tak zróżnicowana. Indeks Dow Jones znajduje się w trendzie horyzontalnym, co nie przeszkadza w silnych wzrostach na giełdach w Paryżu i Frankfurcie. Z kolei w Londynie od ponad miesiąca kontrolę nad rynkiem mają niedźwiedzie. W tej sytuacji emergings markets prezentują się wyjątkowo korzystnie, w tym również giełda w Warszawie. Wydaje się, że jeśli tylko nie dojdzie do gwałtownego załamania koniunktury za Atlantykiem, to ceny polskich akcji w dalszym ciągu powinny rosnąć.
TOMASZ JÓŹWIK