Prognozy na 2000 r.

- Wszystko wskazuje na to, że w tym roku inflacja średnioroczna będzie wyższa od zakładanej w budżecie - powiedziała wczoraj Lidia Wilk, wicedyrektor departamentu polityki finansowej Ministerstwa Finansów. Według Mirosława Gronickiego z Fundacji CASE, wskaźnik ten może sięgnąć nawet 9,4%, a na jednocyfrową inflację nie ma co liczyć w pierwszej połowie tego roku.

- W średnim okresie sytuacja gospodarcza będzie się poprawiać. Należy oczekiwać wzrostu gospodarczego i wzrostu napływu inwestycji bezpośrednich związanego z pomyślnymi wynikami negocjacji Polski z UE - mówiła wicedyrektor L. Wilk podczas wczorajszego seminarium zorganizowanego przez BRE Bank i CASE. - Dzięki większej wypłacie z budżetu do funduszy emerytalnych zmniejszy się negatywny wpływ finansów publicznych na oszczędności krajowe. Szacujemy, że w tym roku wyniesie on minus 1,7% PKB, podczas gdy w 1999 r. było to minus 3% PKB - dodała. Polska gospodarka ma się rozwijać dzięki m.in. poprawie w otoczeniu zewnętrznym. To ma mieć też pozytywny wpływ na saldo obrotów bieżących, którego - jak powiedziała L. Wilk - nie należy jednak lekceważyć. - W średnim okresie można spodziewać się, że deficyt obrotów bieżących będzie utrzymywał się na poziomie ok. 5,5% PKB. Będzie to deficyt strukturalny, wynikający z zapotrzebowania na zagraniczny kapitał, który pokryje niedobory w oszczędnościach krajowych - mówiła przedstawicielka resortu finansów.Inne zagrożenia to wynikający z większej niż planowano inflacji "nacisk na indeksację" niektórych wydatków budżetowych. Będzie to jednak rekompensowane większymi wpływami - również spowodowanymi przez wyższy wzrost cen. Według CASE, średnioroczny wskaźnik inflacji wyniesie 9,3-9,4%. Wcześniej ekonomiści Fundacji prognozowali, że będzie to 9,2%. Zmienili zdanie po styczniowych wynikach. W budżecie zapisano tymczasem 5,7-proc. średnioroczny wzrost cen.Pesymizm CASE nie ogranicza się tylko do inflacji. - Nie jestem pewien, że będzie tak dobrze w otoczeniu zewnętrznym, jak oczekuje tego Ministerstwo Finansów. Euro od początku ub.r. straciło na wartości już ok. 20%. Można oczekiwać, że nadal będzie spadać. Jeśli przy planowaniu polityki proeksportowej nie uwzględnimy tego czynnika, to jej koszty mogą być zbyt wysokie - ocenia Mirosław Gronicki z CASE. Efektem wolniejszego wzrostu u naszych największych partnerów handlowych będzie wolniejszy wzrost PKB w Polsce. To zaś może spowodować ograniczenie wpływów do budżetu. Jako największe zagrożenia wewnętrzne M. Gronicki wymienił - obok inflacji - rosnące bezrobocie. Może ono być przyczyną spadku popytu gospodarstw domowych.Krytycznie o założeniach budżetu wypowiadał się też Janusz Jankowiak, główny ekonomista WestLB. Według niego, negatywny skutek dla oszczędności krajowych wyniesie w tym roku minus 2,51% PKB, a deficyt sektora finansów publicznych sięgnie 3,9% PKB. - Poprawa w finansach publicznych nastąpi pod warunkiem, że będziemy liczyć tak, jak robi to Ministerstwo Finansów. Metoda ministerstwa nie jest jednak w pełni akceptowana np. przez Eurostat, który uważa np., że do sektora finansów należy zaliczać środki pomocowe UE - powiedział J. Jankowiak.

M.CH.