Z Wandą Rapaczyński, prezesem Agory, rozmawia Ewa Bałdyga
d kilku miesięcy trwa w Polsce wyścig o udział w internecie. Akcjonariusze na warszawskiej giełdzie masowo kupują akcje firm komputerowych. W centrum zainteresowania znajdują się też spółki, które przynajmniej częściowo angażują się w działalność internetową. Podobnie dzieje się z akcjami Agory, których kurs wzrósł od początku stycznia o ponad 100%, przy jednoczesnym wzroście WIG-u o niecałe 15%.Rosnące zainteresowanie akcjonariuszy walorami firm, które inwestują bądź mają zamiar zainwestować w internet, nie jest nowym zjawiskiem. W Stanach Zjednoczonych boom internetowy zaczął się dużo wcześniej. Fakt, że w tej dziedzinie jesteśmy bardzo zacofani, pozwoli, moim zdaniem, na dynamiczny rozwój tej dziedziny w najbliższych latach w Polsce. Niedawno uczestniczyłam w forum gospodarczym w Davos. W rzeczywistości tematem toczących się tam rozmów nie była globalizacja (jak się powszechnie mówiło), ale właśnie internet. Uczestnicy spotkania zwracali uwagę na niesamowicie szybki rozwój sieci na świecie. Z pewnością będziemy w naszym kraju mieli do czynienia z gwałtownym wzrostem inwestycji w tę dziedzinę.Podstawowym produktem spółki jest obecnie ogólnopolski dziennik "Gazeta Wyborcza". Czy jest możliwe, że w przyszłości miejsce "Gazety" zajmie właśnie działalność internetowa?"Gazeta Wyborcza" ma przed sobą ogromny potencjał rozwoju. Jest to jeden z 20 największych dzienników w Europie. Skupia ok. 40% czytelników oraz ma ok. 60-proc. udział w rynku reklamy dzienników ogólnopolskich. Poszerzamy ciągle naszą ofertę, dodajemy nowe wkładki tematyczne. Co roku przychody uzyskiwane dzięki "Gazecie" są wyższe. Nie zapominajmy, że stanie się ona również motorem naszego zaangażowania w internet. Rozwój portali internetowych będzie następował na bazie elektronicznej wersji GW, następnie zostaną dodane kanały tematyczne. Pobudzą one popyt na handel elektroniczny (e-commerce). Jeżeli internet będzie się rozwijał w tak szybkim tempie, jak wiele osób prognozuje, nie jest wykluczone, że za kilkanaście lat przychody uzyskiwane przez Agorę z tego typu działalności przekroczą wpływy, jakie przynosi wydawanie "Gazety".Działalność internetowa w przypadku Agory jest rozumiana głównie jako pozyskiwanie reklam przez sieć oraz handel elektroniczny. Z czego spółka zamierza uzyskiwać wyższe wpływy?W tej chwili jest bardzo trudno ocenić, co będzie bardziej dochodowe. Z całą pewnością natomiast mogę stwierdzić, że jeżeli Polska nie wprowadzi stosownych uregulowań prawnych, zabezpieczających interes klienta płacącego kartą kredytową, to e-commerce będzie rozwijał się powoli. W Stanach Zjednoczonych, gdzie zakupy drogą elektroniczną są powszechne, klient ponosi minimalne ryzyko. Handel elektroniczny to z pewnością bardzo dobry interes, ale obecnie w Polsce jego dynamiczny rozwój zależy od rozwoju systemów płatniczych. Wciąż zbyt słabe są zabezpieczenia przed oszustwami. Na krótką metę pozyskiwanie reklam przez sieć ma większe szanse rozwoju i na tym się obecnie skoncentrujemy.W swoich planach internetowych Agora podała, że zamierza zbudować jeden portal krajowy oraz kilka lokalnych.Poprzez portale lokalne chcemy dotrzeć do społeczności zamieszkujących dany region. Lokalne podejście do klientów mieści się w strategii Agory. Uważamy, że rynki regionalne mają przed sobą ogromne możliwości rozwoju. Dzięki portalom lokalnym zamierzamy stworzyć coś na wzór dodatków do "Gazety Wyborczej", poświęconym wydarzeniom, instytucjom oraz różnym sprawom, ważnym dla lokalnej społeczności.Agora deklaruje, że do budowy portali internetowych poszukuje partnera. Z kim są prowadzone i w jakiej fazie znajdują się obecnie rozmowy?Negocjujemy z kilkunastoma firmami, zarówno polskimi, jak i zagranicznymi, które będą nam pomagały współtworzyć portale. Nasz projekt Agora Online zostanie prawdopodobnie wydzielony ze struktury holdingu. Nie jest wykluczone, że będziemy współpracować z kilkoma różnymi firmami. Być może wybierzemy jednego partnera. Wszystko jest jeszcze w fazie wstępnej, więc nie mogę tego sprecyzować.Poza wydawaniem "Gazety", Agora jest zaangażowna również w sieć radiostacji. Docelowo zamierzaliście posiadać 15 stacji radiowych. Czy pomimo że spółka ma problemy z uzyskiwaniem koncesji, nie zmieniliście strategii wobec rozgłośni? Czy planowane jest kupno udziałów w jednej z ogólnopolskich stacji?15 radiostacji, które miały wchodzić w skład naszej grupy, to było założenie dotyczące pierwszego etapu rozwoju grupy, które powstało przy opracowywaniu biznesplanu. Najprawdopodobniej liczba rozgłośni zwiększy się, ale będzie to w głównym stopniu uzależnione od wzrostu lokalnych rynków reklamowych. Obecnie mamy udziały w 13 stacjach radiowych, dostaliśmy także promesę na utworzenie radiostacji w Rzeszowie. Muszę przyznać, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji niechętnie przyznaje nam nowe koncesje. Ubiegaliśmy się o ok. dziesięć częstotliwości lokalnych, przyznano nam zaledwie jedną. Tę sytuację tłumaczę upolitycznieniem rady. Działania Agory mają natomiast wyłącznie rynkowy charakter. Alternatywą wobec koncesji jest kupno udziałów w już istniejących rozgłośniach. Z pewnością mogę stwierdzić, że nie zamierzamy kupować udziałów w żadnej z istniejących ogólnopolskich radiostacji. Nie chcemy też łączyć stacji lokalnych w jedną sieć, byłoby to sprzeczne z naszą strategią.Jakich zysków spodziewa się Pani z działalności radiowej?Wstępnie szacujemy, że wartość sprzedaży osiągnięta przez rozgłośnie, w których mamy udziały, w ubiegłym roku wyniosła ok. 33 mln zł. Nie jest to jeszcze znacząca kwota w strukturze naszych przychodów, ale jest to bardzo dynamicznie rozwijający się sektor, mam więc nadzieję, że udział ten będzie się systematycznie zwiększał.Agora jest też zaangażowana w branżę telewizyjną. Czy jest Pani zwolennikiem połączenia platform (Cyfry+ oraz Wizji) oraz jakie miejsce powinna zająć firma w połączonym przedsięwzięciu?Posiadamy 12,12% udziałów w TKP (Telewizyjna Korporacja Partycypacyjna) - która jest właścicielem operatora Canal+ i platformy cyfrowej Cyfra+ (ok. 300 tys. abonentów). Na rynku działają też inne platformy. Kolejna co do wielkości - Wizja TV ma podobną liczbę abonentów. Od dawna wiadomo, że w Polsce nie ma miejsca dla dwóch operatorów platform cyfrowych. Jestem zwolenniczką połączenia Cyfry+ z Wizją. Obecnie nie mogę stwierdzić, w jakim stopniu będziemy angażować się w działalność telewizyjną. Przypominam, że zamierzamy przeznaczyć znaczne środki na rozwój internetu, więc nakłady na telewizję będą z pewnością ograniczone. Gdyby fuzja jednak doszła do skutku, to jest prawdopodobne, że strategia Agory wobec tego medium może ulec zmianie i przeznaczymy znaczne nakłady na rozwój platform. Będziemy bacznie obserwować zmiany dokonujące się na rynku. W zależności od tego, która dziedzina, w którą zaangażowana jest Agora, będzie się lepiej rozwijała, w tę będziemy więcej inwestowali.W lipcu br. na giełdzie znajdą się pracownicze i część menedżerskich akcji Agory. Czy nie obawia się Pani skutków zwiększonej podaży walorów, a co za tym idzie - spadku kursu?W sumie w br. na giełdzie może się znaleźć prawie 6 mln akcji Agory. 2,3 mln akcji serii D jest własnością ok. 1550 naszych pracowników, którzy nabyli je na początku 1999 roku po cenie 1 zł, równej nominałowi. Debiut walorów tej serii ma się odbyć w lipcu br. (wartość rynkowa tego pakietu wynosi obecnie prawie 30 mln zł). Także w lipcu, zgodnie z naszym statutem, ma zadebiutować 3,7 mln akcji menedżerskich. Stanowią one 20% wszystkich walorów (zgodnie z założonym ograniczeniem ich zbywalności do 10 lat), które objęli kierownicy i zarząd - w sumie ponad 90 osób.Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę wymogi giełdy, która nie zezwala na sprzedaż walorów uprzywilejowanych wcześniej niż 18 miesięcy po ich objęciu, akcje pracownicze będą mogły zadebiutować dopiero w październiku. Zamierzamy wystąpić do GPW, abyśmy nie musieli spełniać tego warunku. Nie chcę, żeby kierownicy i zarząd mogli sprzedać swoje walory wcześniej niż pracownicy spółki.Rzeczywiście, mogłoby się stać tak, że gwałtowna podaż akcji spowodowałaby spadek ich kursu. Zamierzamy tego uniknąć, działamy w celu ochrony interesów naszych pracowników, którzy otrzymali akcje. Prowadzimy rozmowy z bankami na temat ustrukturyzowanego wprowadzenia walorów na giełdę. Nie ukrywam, że rozważaliśmy zaniechanie jakichkolwiek działań, ale prawdopodobnie skorzystamy z pomocy banków.Dziękuję za rozmowę.