Od ryzykownych początków do pełnego sukcesu
Dzięki wyobraźni i właściwej ocenie ryzyka dynamiczny przedsiębiorca Hiroshi Mikitani zdobył w ciągu trzech lat wiodącą pozycję na japońskim rynku internetowych usług handlowych. Obecnie umacnia ją,aby sprostać coraz ostrzejszej konkurencji oraz planuje ekspansję w innych krajach azjatyckich.
Handel detaliczny za pośrednictwem łączy komputerowych, który tak dynamicznie rozwija się w Stanach Zjednoczonych, coraz bardziej interesuje też Japończyków. Ponieważ tamtejszy rynek znajduje się pod tym względem w początkowej fazie rozwoju, stwarza to szczególnie obiecujące perspektywy dla przedsiębiorców z wyobraźnią, gotowych podjąć działalność w nowej, intratnej dziedzinie.Jednym z pionierów, który nie bał się ryzyka, jest Hiroshi Mikitani - twórca firmy Rakuten Inc., zadziwiającej dynamicznym rozwojem i bardzo dobrymi wynikami finansowymi. Ten 34-letni przedsiębiorca zwrócił uwagę na usługi handlowe w systemie online już trzy lata temu, gdy w Japonii korzystało z internetu tylko 5 mln osób, zresztą używając go przede wszystkim jako poczty elektronicznej. Niewielki, istniejący wówczas handel internetowy był zdominowany przez kilka olbrzymich firm i prawie nikt nie spodziewał się, że za kilka lat ta nowoczesna forma usług tak wyraźnie zyska na popularności.Opisane przez "Business Week" dokonania H. Mikitaniego przyniosły mu duży sukces. Gdy w 1997 r. zaczął oferować usługi internetowe, korzystało z nich zaledwie trzynaście sklepów. Obecnie ich liczba wzrosła do około 2 tys., w tym dużych sieci supermarketów, a także producentów artykułów żywnościowych. Firma Rakuten Inc. przyciągnęła już 600 tys. klientów, którzy dokonują za jej pośrednictwem regularnych zakupów. Magnesem były niskie ceny i stale rozszerzana oferta.Charakterystyczne jest przy tym, że internetowe przedsięwzięcie H. Mikitaniego przynosi pokaźne zyski. W ubiegłym roku Rakuten Inc. zarobił 2,4 mln USD od sprzedaży wartości 5,7 mln USD.H. Mikitani był dobrze przygotowany do niezależnej działalności. Pracując w Industrial Bank of Japan, poznał tajniki bankowości inwestycyjnej, a studia w Harvard Business School, które ukończył w 1993 r., dały mu wiedzę dotyczącą przedsiębiorczości. Jego firma Crimson Group świadczyła usługi doradcze w zakresie fuzji i przejęć. Spółkę Rakuten założył, wykorzystując własne fundusze.Już pierwsze sukcesy sprawiły, że H. Mikitani zyskał miano króla japońskiego e-commerce. Ambitny przedsiębiorca pragnie jednak rozwijać działalność i w tym celu postanowił wprowadzić akcje swej firmy na tokijską giełdę Jasdaq. Zapowiedziana na kwiecień pierwotna oferta publiczna oczekiwana jest z dużym zainteresowaniem. Zdaniem ekspertów, rosnąca popularność branży internetowej powinna zachęcić inwestorów do ulokowania w walory Rakuten około 100 mln USD.Intencją założyciela jest osiągnięcie przez spółkę na rynku azjatyckim pozycji porównywalnej z tą, jaką w Stanach Zjednoczonych mają łącznie Amazon.com i eBay. H. Mikitani chciałby, żeby Rakuten usadowił się w Korei Południowej, Singapurze oraz na Tajwanie, gdzie jeszcze przed końcem bieżącego roku zamierza zaoferować internetowe usługi handlowe w obcych językach. Rozszerzenie tej działalności mają ułatwić zakupy innych firm, zarówno japońskich, jak i zagranicznych.H. Mikitani zdaje sobie sprawę, że ekspansji na innych rynkach musi towarzyszyć umacnianie się w Japonii, aby nie dopuścić do podważenia przez konkurentów zdobytej już pozycji. Dotychczas Rakuten nie miał takich problemów, gdyż miejscowi potentaci handlu detalicznego nie śpieszyli się z inwestowaniem w nowoczesne formy obsługi klientów. Na przykład, Mitsui & Co. świadczy usługi handlowe w systemie online poprzez należącą do niego firmę Curio City, ale korzysta z nich stosunkowo niewielka liczba 700 sklepów.Sytuacja ta zaczyna się jednak szybko zmieniać. Handlem detalicznym za pośrednictwem internetu interesują się bowiem firmy inwestycyjne, i to nie tylko miejscowe, jak NextAge, ale również amekie. Pod ich naciskiem Rakuten może być zmuszony do obniżania cen, a to będzie wymagać dalszego podnoszenia efektywności.Dobre przygotowanie fachowe i duża inwencja H. Mikitaniego są jednak jego silnymi atutami. Ponadto zdobył on dużą przewagę nad rywalami, m.in. jeżeli chodzi o poziom cen. Początkowo za umieszczenie w swej sieci firm detalicznych Rakuten pobierał opłatę wynoszącą tylko 475 USD rocznie, podczas gdy innym spółkom informatycznym trzeba było płacić od 3 tys. USD do 10 tys. USD. Kupcy mogą też korzystać z bazy danych, znacznie bogatszej od tych, które udostępniają konkurencyjne firmy. Dodatkowym źródłem dochodów jest oferowanie dwa razy taniej, niż robią to konkurenci nie wykorzystanej części własnego portalu. H. Mikitani ma nadzieję, że w tym roku powiększy liczbę obsługiwanych detalistów z 2 tys. do 5 tys., a wpływy firmy wzrosną pięciokrotnie.Rozszerzaniu grona firm handlowych, z którymi współpracuje Rakuten, towarzyszy umiejętne propagowanie e-commerce wśród setek tysięcy klientów. Na przykład, dużym zainteresowaniem cieszą się organizowane przez spółkę przetargi oraz rodzaj "pchlego targu", dzięki którym sprzedaje się do 40 tys. artykułów miesięcznie.Przed H. Mikitanim i jego firmą rysują się obiecujące perspektywy również dlatego, że Japonia powinno dość szybko dołączyć do grona państw o rozwiniętych usługach internetowych. Szacuje się, że liczba użytkowników internetu w tym kraju, wynosząca obecnie około 20 mln, powinna szybko rosnąć wraz z upowszechnieniem telefonów bezprzewodowych i przenośnych komputerów. Według Andersen Consulting, w 2004 r. z e-commerce będzie korzystać w Japonii 66 mln konsumentów, wobec 3,2 mln w roku ubiegłym. Ponadto oczekuje się w tej dziedzinie boomu na obszarze całej Azji, co z pewnością ułatwi japońskiemu przedsiębiorcy ekspansję w skali międzynarodowej.
A.K.