Ani podwyżka stóp procentowych, ani spadek Dow Jonesa nie przeszkodziły teleinformatycznej gorączce. W czwartek WIG przy wysokim obrocie (439 mln zł) dzięki kilku spółkom posiadającym największy udział w indeksie ustanowił kolejny rekord i zatrzymał się na poziomie 22 704 pkt. WIG20 zyskał 1,7%. Poza internetowymi spółkami, na których koncentruje się popyt, większość pozostałych straciła na wartości. O dekoniunkturze wśród średnich firm świadczy spadek indeksu MIDWIG o 2,4%. Inwestorzy prawdopodobnie w coraz większym stopniu przesiadają się z "niemodnych" spółek na ciągle rosnące Optimus (+9,9%), Prokom (+9,9%), Softbank (+10%), Comarch (+9,8%). Dzięki internetowej gorączce jeszcze niedawny kandydat do bankructwa, producent butów Ariel, notuje kolejne maksima cenowe. Na wczorajszej sesji jego papiery wzrosły o 12,5%.Sytuacja zaczyna przypominać 1994 r., kiedy zbyt wąski rynek nie był w stanie wchłonąć nagromadzonego kapitału. Tym razem hossa dotyczy wyłącznie branży teleinformatycznej i spółek mających z nią cokolwiek wspólnego. W notowaniach ciągłych inwestorów nadal interesowały tylko spółki z branży teleinformatycznej. Po początkowej zwyżce WIG20 w połowie sesji tracił na wartości w stosunku do fixingu 1,2%. Inwestorzy odzyskali jednak wiarę w dalsze wzrosty teleinformatyki i gwałtowne zakupy Optimusa (+12,8%), Agory (+7,2%), Prokomu (+3,2%) i KGHM (+3,4%) wyniosły indeks WIG20 do 2426 pkt., o 1,8% wyżej niż na fixingu. Mimo to większość pozostałych spółek ponownie spadła (MIDWIG -1,8%).

DARIUSZ JAROSZ