Rynki zagraniczne

Ubiegły tydzień był najbardziej udany dla inwestorów grających na Wall Street. Indeks Dow Jones zyskał na wartości 5,6%, osiągając 10595,3 pkt. Dobra koniunktura na największej giełdzie świata zbiegła się z korektą na rynkach europejskich i azjatyckich. Po sześciu kolejnych tygodniach wzrostów o 5,7% spadł Nasdaq Composite.

AmerykaPierwsze podejście do zmiany trendu na Wall Street zakończyło się niepowodzeniem. Przed trzema tygodniami Dow Jones wybił się z kanału spadkowego, ale na kolejnych sesjach ponownie kontrolę nad rynkiem przejęły byki, co spowodowało, że wskaźnik zniżkował aż do 9796 pkt. - do rocznego minimum zabrakło tylko 60 pkt. Dopiero ukształtowane na tej wysokości niewielkie podwójne dno zakończyło spadki. W czasie zaledwie dwóch sesji (środa i czwartek) wartość indeksu wzrosła o ponad 8%. W piątek bykom nieco zabrakło sił, a ukształtowana świeca z długim górnym cieniem sugeruje, że w czasie najbliższych notowań możemy mieć do czynienia z korektą. Jej zasięg nie powinien przekroczyć poziomu 10,4 tys. pkt. - jeśli ewentualny spadek będzie większy, będzie można podejrzewać, że kolejny raz sygnał zmiany trendu był fałszywy. Ostatnia fala spadków na Wall Street dużo wniosła do analizy długoterminowej Dow Jonesa. Skoro wskaźnik spadł niemal do swojego rocznego minimum, to jest jasne, że trend długoterminowy nie jest wzrostowy. Ostatnią konstruktywną falą hossy był wzrost zakończony w maju zeszłego roku. Od tamtej pory tendencja ma kierunek boczny, a wyraźnie rosnący od października 1999 r. wolumen sugeruje, że możemy mieć do czynienia z fazą dystrybucji. Z drugiej strony, wykres indeksu w dalszym ciągu utrzymuje się w czteroletnim kanale wzrostowym, którego dolne ograniczenie znajduje się na wysokości 9,5 tys. pkt. Dopóki Dow Jones nie spadnie poniżej tego poziomu, prognozowanie bessy na Wall Street jest przedwczesne.Równie gwałtownie jak Dow Jones, rósł w zeszłym tygodniu Standard&Poors 500. Indeks zyskał 4,2% i zamknął sesję piątkową na poziomie 1464,5 pkt. Do rekordu wszech czasów z ostatniego dnia 1999 r. zabrakło zaledwie 5 pkt. Zmiana trendu krótkoterminowego na tym wskaźniku jest znacznie lepiej widoczna. Bykom udało się doprowadzić do przełamania trzymiesięcznej linii oporu i wybicia z kanału spadkowego. Zasięg wzrostu wynikający z wysokości formacji pozwala spodziewać się, że indeks przekroczy poziom 1500 pkt. W perspektywie długoterminowej S&P 500 utrzymuje się w tendencji wzrostowej. Po ostatniej fali spadkowej wykres wskaźnika odbił się półtorarocznej linii wsparcia, utrzymując się wewnątrz kanału trendowego.Po raz pierwszy od października tak słabo w porównaniu z indeksami "starej ekonomii" wypadł Nasdaq Composite. Wartość indeksu spadła w ostatnim tygodniu o 5,7%, do 4798 pkt. Na wykresie świecowym powstała formacja gwiazdy wieczornej, typowa dla końca hossy, potwierdzona podczas kolejnych sesji. Jednak na tego rodzaju wykresach już kilkakrotnie powstawały formacje charakterystyczne dla początków bessy, jednak nigdy nie spowodowały głębszych spadków na rynku, a co najwyżej korekty w postaci trendów bocznych. Teraz sytuacja jest o tyle inna, że wykres indeksu z dużym impetem spadł poniżej przyspieszonej linii trendu. Zgodnie z analizą techniczną, należy spodziewać się zniżki przynajmniej do właściwej linii wsparcia, która obecnie przebiega na poziomie 4300 pkt. Ewentualne wzrosty powinny zostać powstrzymane przez opór znajdujący się na wysokości 4860 pkt.EuropaOstatnie sesje przyniosły zdecydowane pogorszenie koniunktury na dwóch najsilniejszych parkietach strefy euro: we Frankfurcie i Paryżu. Wprawdzie najsilniej skorelowany z Wall Street rynek w Londynie również stracił na wartości, ale w krótkim terminie utrzymuje się na nim przewaga byków.Londyński FT-SE 100 spadł o 1%, do 6558 pkt. Jednak ochłodzenie koniunktury nie spowodowało żadnej istotnej zmiany trendu i jest raczej efektem realizacji zysków po bardzo silnych wzrostach z początku marca. Po odbiciu od wsparciokolicach 6000 pkt. FT-SE 100 znajduje się w krótkoterminowym trendzie wzrostowym. Wprawdzie po ostatnich pięciu sesjach na wykresie wskaźnika ukształtowała się świeca sugerująca kontynuację korekty, jednak można mieć nadzieję, że w perspektywie kilku najbliższych tygodni indeks zbliży się do poziomu swojego historycznego maksimum na wysokości 6930 pkt. W perspektywie długoterminowej trend ma kierunek boczny.Po ostatnim tygodniu znacznie pogorszyła się sytuacja techniczna indeksu Xetra DAX, mierzącego koniunkturę na giełdzie we Frankfurcie. Wskaźnik obniżył swoją wartość o 3,1%, do 7710,9 pkt. Jednak o wiele istotniejszy jest fakt, że wykres DAX z dużym impetem przełamał linię wsparcia, która wyznaczała tempo wzrostu od października zeszłego roku. Można zatem spodziewać się poważniejszej korekty lub przynajmniej zmniejszenia dynamiki korzystnej tendencji. W przypadku próby powrotu do trendu wzrostowego najbliższy opór znajduje się w okolicach 8 tys. pkt., gdzie przebiega przebite w zeszłym tygodniu wsparcie, a także historyczne maksimum z 7 marca.Wprawdzie przecena akcji na giełdzie w Paryżu była nawet większa niż we Frankfurcie, to z punktu widzenia analizy technicznej nie była tak destrukcyjna. Po 3,2-proc. spadku indeks CAC-40 zamknął notowania piątkowe na poziomie 6304,3 pkt. Wykres wskaźnika odbił się od głównej linii trendu, co pozwala spodziewać się w najbliższym czasie kolejnej fali wzrostowej, która powinna wynieść indeks przynajmniej do poziomu historycznego maksimum - 6558,8 pkt.AzjaZnacznie przecenione zostały akcje notowane na dwóch największych giełdach azjatyckich. Wskaźnik Nikkei 225 spadł prawie o 2%, a wartość Hang Seng obniżyła się o ponad 4%.Pomimo że Nikkei 225 spada już od trzech tygodni, sytuacja techniczna indeksu w dalszym ciągu prezentuje się poprawnie. Wprawdzie bykom nie udało się - jak do tej pory - przełamać bariery 20 tys. pkt., ale na rynku utrzymuje się trend wzrostowy. Od października ub.r. indeks porusza się wewnątrz kanału i właśnie po zniżce do dolnej linii tej formacji, Nikkei zakończył spadki pod koniec zeszłego tygodnia. Można zatem oczekiwać ukształtowania kolejnej fali wzrostowej, która powinna wynieść wskaźnik do górnej linii kanału zbliżającej się do poziomu 21 tys. pkt.Dość gwałtownie załamała się dobra koniunktura na giełdzie w Hongkongu. W czasie ostatnich pięciu sesji Hang Seng spadł o 4,2%, zamykając notowania piątkowe na wysokości 17 083 pkt. Pomimo iż już na ostatniej sesji ubiegłego tygodnia wartość wskaźnika rosła i jego wykres odbił się od przyspieszonej linii trendu wzrostowego, to jego sytuacja techniczna nieco się pogorszyła. Przed słabnącym popytem ostrzega przede wszystkim fakt, że po wybiciu w górę na początku miesiąca z konsolidacji, notowania powróciły poniżej przełamanego oporu, co nie jest zachowaniem typowym dla hossy. Jednak dopóki wykres indeksu znajduje się powyżej wsparcia w okolicach 16,5 tys. pkt., giełdzie w Hongkongu nie grożą poważniejsze spadki.PodsumowanieNa giełdach światowych mamy do czynienia z niespotykaną od dawna sytuacją: kiedy rosną notowania na Wall Street, to giełdy w Europie (i Nasdaq) spadają, i na odwrót. W tym całym zamieszaniu giełda w Warszawie znalazła swoją drogę i porusza się w trendzie bocznym. WIG nie zareagował ani na silne spadki na NYSE, ani na równie dynamiczne wzrosty w ubiegłym tygodniu. Na tle innych emerging markets nasz rynek zaprezentował się bardzo korzystnie, bo podczas gdy WIG zyskał w ostatnim tygodniu 1,5%, indeks Bovespa spadł o ponad 6%, a BUX stracił 4%. Żeby utrzymać miano najsilniejszego ze wschodzących rynków, wskazane jest, żeby WIG wybił się z konsolidacji w górę.

TOMASZ JÓŹWIK