Unia Europejska zdała sobie sprawę, że Stany Zjednoczone wyprzedziły ją w rozwoju technologii informacyjnych i postanowiła nadrobić utracony dystans. Jak na solidną strukturę biurokratyczną przystało, Komisja Europejska postanowiła uruchomić program rozwoju informatyki, zwiększenia zakresu stosowania internetu i edukacji komputerowej. Perspektywy powodzenia takiej drogi oceniam sceptycznie.Amerykański liberalny model gospodarczy lepiej sprawdza się w gospodarce globalnej niż europejski model społecznej gospodarki rynkowej. Oparty na silnej konkurencji, daleko posuniętej specjalizacji, skłonności do innowacji, z możliwościami bardzo szybkiego bogacenia się szerokich grup zawodowych był w stanie wyrwać z letargu gospodarkę USA i doprowadzić do nieoczekiwanego długotrwałego rozkwitu. Nie było to efektem realizacji żadnej narodowej strategii rozwoju, lecz skutkiem uruchomienia w odpowiednim czasie odpowiednich mechanizmów rynkowych.Rozwiązane lub poważnie zneutralizowane zostały problemy, z którymi inne kraje nie mogą dać sobie rady. Wystarczy wymienić eliminację deficytu budżetowego i zmniejszenie stopy bezrobocia. Amerykanie zaczynają zauważać, że niezwykle uprzejmi (z europejskiej perspektywy) sprzedawcy w sklepach stają się mniej uprzejmi niż zwykle, gdyż przestali się bać utraty pracy. Rezerwy na amerykańskim rynku pracy zaczynają się wyczerpywać. Jednym z powodów poważnego ograniczenia bezrobocia jest niewielkie znaczenie w gospodarce minimalnego wynagrodzenia i niska stopa uzwiązkowienia pracowników najemnych.W Europie tymczasem rynek pracy nie może liczyć na zwiększanie elastyczności. Wysokie minima wynagrodzeń, negocjacyjne procedury ustalania wzrostu wynagrodzeń stają się kulą u nogi i przeszkodą w rozwoju. Wejście w społeczną i gospodarczą opiekuńczość państwa jest łatwe i przyjemne, a wyjście z niej prawie niemożliwe.Nie umniejszając w niczym pracowitości Europejczyków ani ich umiejętności dobrego zorganizowania się, trzeba jednak stwierdzić, że istniejący w Europie gorset regulacji i ograniczeń stanowi rodzaj bariery rozwojowej i równocześnie daje złudzenie stabilności. Taka sytuacja powoduje niższy niż za oceanem poziom konkurencji i ogranicza działanie mechanizmów motywacyjnych.Historia rozwoju informatyki w ostatnich latach jest dobrą ilustracją takiej sytuacji. Miejscem powstawania innowacji sprzętowych i programowych jest Ameryka, nie Europa. Europa występuje w roli pasywnego odbiorcy. Przyspieszenie rozwojowe Ameryki ma korzenie w nowoczesnych technologiach, Europa pragnie powtórzyć taki sam wzorzec, nie próbując nawet myśleć o utworzeniu własnego.Europa zepchnięta do defensywy może tylko starać się o zachowanie obecnego dystansu wobec Ameryki w rozwoju informatyki. Jest to bowiem dziedzina, w której postęp dokonuje się niebywale szybko, co powoduje, że raz uzyskana przewaga utrzymuje się przez długi czas. Sytuacja jest bowiem jakościowo inna niż w przypadku rozwoju elektroniki, czy chemii, gdzie utracony dystans można było odrobić zwiększonymi wydatkami na badania i rozwój. Program rozwoju informatyki wymyślony przez biurokratów i nie wsparty odpowiednimi mechanizmami rynkowymi nie może wiele zmienić. O powadze sytuacji może świadczyć niedawna bezprecedensowa decyzja Niemiec oferowania pracy kilkudziesięciu tysiącom informatyków z krajów Europy Środkowowschodniej i Azji. Kogo zatem kształcił w ostatnich latach system edukacyjny przodującego kraju Unii Europejskiej?

Bohdan WyżnikiewiczInstytut Badań nad Gospodarką Rynkową