Polska w drodze do Unii Europejskiej
Pięć krajów może wyprzedzić Polskę w drodze do Unii Europejskiej - uważają ekonomiści ING Barings. Naszym problemem jest znaczne opóźnienie w dostosowywaniu prawa i instytucji, a także zbyt wolny wzrost gospodarczy. Ale nie należy się zbytnio przejmować - przystępując później do UE, uzyskamy więcej pieniędzy z pomocy przedakcesyjnej.Jeśli wewnętrzne reformy zakończą się w UE w 2001 r., możliwe są dwie tury przyjmowania nowych członków. W pierwszej - w latach 2003-2004 uczestniczyłyby Cypr, Estonia, Malta, Słowenia i Węgry. Polska stałaby się członkiem UE w 2005-2006 r., wraz z Czechami, Łotwą i Słowacją. Gdyby negocjacje przebiegały wolniej, wszystkie kandydujące kraje mogą zostać przyjęte w 2005 r. - uważają ekonomiści ING Barings.Jak podkreśla Krzysztof Rybiński, główny ekonomista warszawskiego oddziału ING, perspektywy poszerzenia UE i konwergencja będą dwoma głównymi czynnikami determinującymi zagraniczne inwestycje w naszym regionie. O sukcesie konwergencji zadecyduje kilka czynników ekonomicznych. Wciąż musimy dużo zrobić, by obniżyć i ustabilizować inflację. Dużym problemem jest niedostateczne tempo wzrostu gospodarczego. Z wyliczeń ING wynika, że w przypadku Polski średni nominalny wzrost dochodu na głowę mieszkańca wynosił w latach 1997-99 9,3%. Aby dogonić w ciągu 20 lat trzy najbiedniejsze kraje UE, potrzeba nam 11,3%.ING Barings przygotował, w oparciu o czynniki ekonomiczne i instytucjonalne, współczynnik konwergencji. Do ub.r. zwiększał się on w Polsce tak, że przed nami były tylko Węgry i Estonia. Prognoza na ten rok jest mało optymistyczna - wyprzedzą nas również Czechy i Słowenia. Główne powody takiego stanu rzeczy to poziom średniorocznej inflacji i wysokie stopy procentowe. Może to oznaczać, że członkiem UE staniemy się dopiero w latach 2007-2009.Długie oczekiwanie może się jednak okazać korzystne finansowo. Różnice widoczne są już przy porównaniu przyjmowania członków w dwóch turach z jedną turą w 2005 r. Różnica wyniosłaby - na korzyść pierwszego rozwiązania - 370 mln euro. Liczby te mogą być jeszcze wyższe, bowiem przyjęcie nowych krajów do UE nie powoduje zmniejszenia puli środków przedakcesyjnych. - Polska ma szanse na pomoc o wartości do 2% PKB do 2006 r. - uważa Mateusz Szczurek z ING.
P.S.