Trudno obecnie oceniać sytuację na warszawskim parkiecie inaczej niż przez pryzmat poczynań inwestorów za oceanem. W USA modna ostatnio "nowa ekonomia" (podlegająca jednak starym zasadom) znajduje się w odwrocie, a zmiany wartości indeksów na Nasdaq mogą przyprawić o ból głowy. Niesamowita wtorkowa sesja dała wprawdzie nadzieję na zatrzymanie spadków, a nawet na korekcyjne odbicie, jednak tak duże rozchwianie kursów świadczy, że rynkiem rządzą emocje. Zachowanie polskich spółek komputerowych jest bardzo uzależnione od kondycji tego sektora na świecie, więc ryzyko inwestycyjne jest ogromne i inwestowanie w branży IT w najbliższym czasie z pewnością kosztować będzie sporo nerwów (jeśli nie pieniędzy). Duży udział tych firm w indeksach na GPW sprawia, iż wykresy WIG czy WIG20 mogą być dość interesujące. Ogólnie jednak sytuacja na naszej giełdzie nie przedstawia się zbyt optymistycznie, przynajmniej jeśli chodzi o kilka najbliższych tygodni. Istnieje wprawdzie niewielka szansa na nową falę wzrostową, ale warunkiem jest szybkie zakończenie spadków (jeszcze w tym tygodniu). W innym przypadku czeka nas kilkutygodniowe obsuwanie się indeksów do poziomu niższego o około 10%. Na poszczególnych spółkach może to wyglądać różnie, więc jak zwykle kluczem do sukcesu jest odpowiednia konstrukcja portfela. Wydaje się jednak, że w najbliższym czasie każda decyzja zakupu powinna być wyjątkowo starannie rozważona, zwłaszcza w obliczu niezbyt korzystnych danych makroekonomicznych.