Inwestycje zagraniczne w Polsce

W ostatnich latach bardzo zmienia się struktura bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce. Jak podkreślają naukowcy z Instytutu Rozwoju i Studiów Strategicznych (IRiSS), wszystko odbywa się na pozór zgodnie ze światowymi trendami ? rośnie zainteresowanie sektorem usług, słabnie ? przemysłem. Jak podaje PAIZ, w 1998 r. polski przemysł został zasilony kwotą 5,1 mld USD, natomiast w 1999 r. było to już tylko 1,7 mld USD.Problem w tym ? jak twierdzi dr Dorota Stuglik ? że zagraniczne kapitały wzmacniają przede wszystkim krajowy transport i handel, czyli te dziedziny usług, które obsługują import. Spore są także inwestycje w pośrednictwie finansowym. Niewielkie natomiast w usługach najnowocześniejszych i naukochłonnych ? np. komputerowych czy medycznych. W rezultacie, zachodnie inwestycje w niewystarczającym stopniu zmniejszają dystans dzielący Polskę do krajów Unii Europejskiej.Wiele do życzenia pozostawia także ? zdaniem IRiSS ? inwestowanie w polski przemysł. Tylko o dwóch branżach, bardziej zaawansowanych technologicznie, (motoryzacji i chemii) można powiedzieć, że przyjmują dużo zagranicznych inwestycji. Ale nawet i w tych dziedzinach więcej jest kupowania już istniejącego majątku niż budowania fabryk od podstaw. W przemyśle radiowo-telewizyjnym ostatnie duże przedsięwzięcia zagraniczne miały miejsce w 1995 r. W przemyśle komputerowym dominują inwestycje, których celem jest zdobycie rynków zbytu w Polsce, a nie rozpowszechnianie najnowocześniejszych technik produkcji. IRiSS szacuje, że o ile w 1990 r. udział wyrobów wysokiej techniki w ogólnej produkcji sprzedanej polskiego przemysłu wynosił 9,5%, to w 1999 r. wzrósł do zaledwie 10,4% (prawie połowa tej liczby przypadała na samochody).Podczas wczorajszego seminarium w Ministerstwie Gospodarki podkreślano, że firmy z kapitałem zagranicznym eksportują 14% produkcji, a pozostałe ? tylko 7%. Z drugiej jednak strony, przedsiębiorstwa inwestorów zagranicznych ?odpowiadają? za wielkie rozmiary polskiego importu. Z zagranicy sprowadzają bardzo dużo dóbr zaopatrzeniowych, a produkcję chcą sprzedawać przede wszystkim na naszym rynku. Dodatnim bilansem handlowym legitymują się jedynie firmy z kapitałem zagranicznym produkujące obuwie i wyroby z drewna. ? Nieporozumieniem jest stawianie Polsce za wzór Irlandii. Ten kraj rzeczywiście przyciąga wiele inwestycji zagranicznych i ma imponujący eksport. Nie zapominajmy jednak, że w Irlandii żyją tylko trzy miliony ludzi. Tamtejszy przemysł musi więc dużo eksportować. Tradycyjnym odbiorcą tej produkcji jest rynek brytyjski ? powiedziała wczoraj D. Stuglik.Naukowcy z IRiSS są zdania, że ważną przyczyną wysokiego polskiego deficytu handlowego jest około 70--procentowe zużycie majątku produkcyjnego w przedsiębiorstwach. Za pouczające uznano doświadczenia Finlandii, która ? by poprawić konkurencyjność krajowej produkcji ? stwarzała preferencje dla zagranicznych inwestorów zakładających ośrodki badawczo-rozwojowe.

B.J.