Rynki zagraniczne

Od kilku tygodni na najważniejszych rynkach świata panują trendy boczne. Im dłużej trwa walka między popytem i podażą o kontrolę nad rynkiem, tym większy będzie zasięg ruchu po wybiciu. W perspektywie długoterminowej w dalszym ciągu przewaga znajduje się po stronie byków, co sugeruje, że konsolidacja jest jedynie korektą trendu wzrostowego.

AmerykaAtmosfera na Wall Street, mierzona zachowaniem Dow Jonesa, jest co najmniej nerwowa. W ostatnim miesiącu na rynku doszło do pięciu gwałtownych zwrotów, czego efektem jest trend boczny o dość znacznej szerokości. Górne ograniczenie konsolidacji można wyznaczyć w okolicach 11,3 tys. pkt., gdzie znajduje się szczyt koniunktury z połowy kwietnia. Dolne, do którego indeksowi znacznie bliżej, to obszar 10?10,2 tys. pkt. Dopiero przełamanie któregoś z tych poziomów powinno zaowocować trwałym trendem.Również w perspektywie długoterminowej na rynku panuje równowaga sił między popytem i podażą, a Dow Jones znajduje się mniej więcej na tym samym poziomie co w maju 1999 r. Patrząc na wykres miesięczny indeksu, w dalszym ciągu można zauważyć przewagę byków. Wskaźnik utrzymuje się ponad bardzo silnym wsparciem w okolicach 10 tys. pkt., na którym znajduje się długoterminowa linia trendu, a także linia szyi rocznej formacji głowy z ramionami. Gdyby indeks znalazł się poniżej tego poziomu, miałoby to bardzo negatywne konsekwencje dla posiadaczy akcji ? Dow Jones byłby zagrożony spadkiem do 8 tys. pkt.Sytuacja techniczna drugiego najważniejszego amerykańskiego indeksu akcji, S&P 500, jest podobna, z tą różnicą, że nieco lepiej wskaźnik ten prezentuje się w perspektywie długoterminowej. Najistotniejsze wsparcie znajduje się na wysokości 1370 pkt. i na razie nie jest zagrożone. Trend krótkoterminowy ma kierunek boczny i jest ograniczany z jednej strony linią trendu na poziomie 1470 pkt. (jej pokonanie umożliwi wzrost do poziomu historycznego maksimum ? 1530 pkt.), z drugiej ? wspomnianą już wartością 1370 pkt.W dalszym ciągu bardzo słabo prezentuje się Nasdaq, który nie może podnieść się po kwietniowym załamaniu. Wprawdzie od miesiąca wartość indeksu Nasdaq Composite nie spada, ale konsolidacja po tak silnym spadku nic dobrego posiadaczom akcji nie wróży. Na wykresie wskaźnika wstępnie można wykreślić formację trójkąta symetrycznego, która z reguły jest jedynie korektą wcześniejszego trendu ? w tym przypadku spadkowego. Linia oporu, wyznaczająca górne ramię trójkąta, znajduje się na wysokości 3700 pkt., natomiast wsparcie można wyznaczyć na poziomie 3400 pkt. Ta druga wartość ma szczególnie duże znaczenie, bowiem pokrywa się z linią trendu wzrostowego, poprowadzoną przez dołki z października 1998 i 1999 roku. Jej przełamanie spowodowałoby zaostrzenie spadków na amerykańskim rynku elektronicznym, a kolejną istotną barierę popytową można by wyznaczyć dopiero na poziomie 2 tys. pkt.EuropaRównież giełdy ze strefy euro poruszają się w trendach bocznych. W dalszym ciągu najsilniejszym indeksem jest paryski CAC-40, który znajduje się niecałe 5% poniżej swojego historycznego maksimum. Powoli, ale systematycznie traci na wartości niemiecki Xetra DAX ? zamknięcie sesji piątkowej było najniższe od ponad trzech miesięcy.Pomimo że Xetra DAX należy do najsłabszych europejskich indeksów, jego sytuacja techniczna nie wskazuje, żebyśmy mieli do czynienia z początkiem większego trendu spadkowego. Tempo zniżki nie jest duże, a od początku marca wartość indeksu spadła o nieco ponad 12%. Wydaje się, że spadki są jedynie korektą wcześniejszych wzrostów, naturalną po przełamaniu wzrostowej linii trendu. Cała bessa układa się zresztą w klin zniżkujący, który w czasie hossy występuje jako formacja korekcyjna. Dolne ograniczenie klina znajduje się nieco poniżej 7000 pkt. i stanowi najbliższe wsparcie. Górne ograniczenie formacji wyznacza linia trendu na poziomie 7300 pkt., której ewentualne przełamanie otworzy drogę do wzrostów w kierunku historycznego maksimum na wysokości 8000 pkt. Warto jek zauważyć, że podobną figurę można było wykreślić na wykresie indeksu już trzy tygodnie temu, a wybicie z niej w górę okazało się fałszywym sygnałem.W trendzie korekcyjnym znajduje się również francuski CAC-40. Podobnie jak Xetra DAX, również ten indeks przełamał w kwietniu wzrostową linię trendu, z tym że nie znajduje się teraz w trendzie spadkowym, ale horyzontalnym. Nie zmienia tego nawet fakt, że na początku maja wskaźnik ustanowił rekord wszech czasów na poziomie 6562 pkt. Bykom nie udało się bowiem przełamać oporu znajdującego się właśnie w okolicach tej wartości. Obecnie, po przełamaniu dwóch krótkoterminowych linii wsparcia o niewielkim znaczeniu, indeks lekko spada, zbliżając się do silnego wsparcia w strefie 6100?6000 pkt. Wydaje się, że w tym właśnie obszarze zniżka powinna zostać zakończona.Od ponad miesiąca w dość wąskim obszarze 6000?6400 pkt. porusza się londyński FT-SE 100. Dopiero po przełamaniu któregoś z tych poziomów będzie można spodziewać się znaczniejszych zmian cen na giełdzie w Londynie. W perspektywie długoterminowej na tamtejszym rynku również panuje trend boczny. FT-SE waha się między 5900?7000 pkt. i na razie nic nie wskazuje na to, żeby miał opuścić tę strefę.AzjaDwie najważniejsze giełdy azjatyckie prezentują się zdecydowanie słabiej od większości światowych rynków. Zarówno w Hongkongu, jak i Tokio kontrolę nad trendem sprawują niedźwiedzie.Szczególnie źle wygląda wykres japońskiego Nikkei 225. Pod koniec kwietnia wskaźnik spadł poniżej ponadpółtorarocznej linii trendu wzrostowego, co należy interpretować jako sygnał zmiany tendencji długoterminowej. Na razie, w czasie miesiąca silnej bessy, indeks stracił już połowę dystansu, jaki pokonał od października 1998 r. do kwietnia br. i nic nie wskazuje na to, żeby spadki miały się ku końcowi. Nie można wykluczyć, że zniżka potrwa aż do 13 tys. pkt. (obecna wartość Nikkei 225 to 17 tys. pkt.), skąd zaczynała się ostatnia hossa.Równie szybko jak Nikkei spadał Hang Seng, mierzący koniunkturę w Hongkongu. W czasie ostatnich dwóch miesięcy wskaźnik zniżkował z 18,3 do 14,5 tys. pkt. Na tym rynku również doszło do przełamania długoterminowej linii trendu wzrostowego, z tym że wykres indeksu przebił ją później jeszcze dwukrotnie i teraz znajduje się tuż poniżej jej poziomu. Długoterminowa sytuacja techniczna jest zatem trochę niejasna ? można uznać, że rynek znajduje się na skraju bessy, ale jeszcze nie pogrążył się w trendzie spadkowym. Szczególnie że od początku stycznia tempo spadku wyraźnie zmniejszyło się, a na wykresie wskaźnika kształtuje się formacja klina zniżkującego, która jeśli występuje w trendzie spadkowym, sygnalizuje koniec bessy. Jednak, żeby można było mówić o zakończeniu zniżki, przynajmniej w krótkim terminie, musi zostać pokonany opór na wysokości 15 tys. pkt.PodsumowanieWykresy indeksów najważniejszych rynków wschodzących wyglądają bardzo podobnie: hossa skończyła się na nich pod koniec marca. Wprawdzie nigdzie skala spadków nie jest tak duża jak np. na Nasdaq, ale generalnie emerging markets są słabsze od największych giełd światowych. Wniosek nasuwa się jeden ? nie ma co marzyć, że giełda w Warszawie jest w stanie wzrastać, gdy nie najlepsza koniunktura panuje na rynkach światowych. Aż strach pomyśleć, co się stanie, kiedy parkiety w Nowym Jorku czy Frankfurcie znajdą się w poważniejszych trendach spadkowych.

TOMASZ JÓŹWIK