Jedną z niedawno powstałych giełd, przeznaczonych dla małych, innowacyjnych firm, jest rynek GEM w Hongkongu. Działalność tej instytucji wywołuje jednak sporo kontrowersji, gdyż obok niewątpliwych osiągnięć cechuje ją skłonność do nadmiernego łagodzenia wymogów stawianych spółkom giełdowym.Sukcesy i ambitne planyHongkong dołączył do ośrodków finansowych, które chcą wykorzystać szybki rozwój firm dysponujących najnowocześniejszą technologią i osiągnąć dzięki temu duże zyski. Z tą właśnie myślą miejscowy potentat na rynku nieruchomości K. S. Lo utworzył w listopadzie 1999 r. Growth Enterprise Market (GEM) ? giełdę przeznaczoną dla firm high-tech o dużym potencjale rozwojowym.Inicjatywa ta przyniosła duży sukces, gdyż notowane tam spółki zgromadziły w ciągu pół roku kapitały wynoszące łącznie 1,3 mld USD. Z usług GEM korzystają już 23 firmy o kapitalizacji rynkowej sięgającej 8 mld USD. Giełda rozwinęła się więc w znacznie szybszym tempie, niż pierwotnie zakładano, wyprzedzając rywala z Singapuru ? rynek Sesdaq (jego obecna kapitalizacja to ok. 5,1 mld USD). Najbliższe plany są jeszcze bardziej ambitne. Do końca br. GEM chciałaby zgromadzić 100 spółek o kapitalizacji rynkowej przekraczającej 13 mld USD. Uzasadniając potrzebę powiększenia giełdy, jej twórca podkreśla, że liczące się centrum finansowe musi wyróżniać się rozmiarami.Za łatwy dostęp do rynkuEkspansja ta zaczyna jednak budzić wątpliwości w kołach finansowych. Tygodnik ?Business Week? wykazuje, że dużą skalę osiąga się w tym wypadku kosztem rezygnacji z ostrzejszych wymogów w stosunku do firm, które wprowadzają na GEM swoje akcje. Naginane są niemal wszystkie przepisy stworzone na początku działalności tego parkietu. Kierownictwo GEM robi tak, aby przyciągnąć jak najwięcej spółek, zniechęcając je do wejścia na nowojorski Nasdaq.Jedną z powszechnie stosowanych praktyk jest skracanie minimalnego okresu działalności firmy, zanim jej akcje zostaną dopuszczone do obrotu. Pierwotnie wymagano, żeby wynosił on dwa lata, ale już w marcu został skrócony do roku. Co więcej, nawet ten przepis jest łatwo obejść. Np. tom.com ? portal kontrolowany przez finansistę Li Ka-shinga ? został dopuszczony na giełdę, gdy miał tylko stronę internetową.Innym zarzutem wysuwanym pod adresem kierownictwa GEM jest przewaga spółek, które nie są małymi, wykazującymi inicjatywę firmami, lecz jednostkami wyodrębnionymi z największych, działających w Hongkongu konglomeratów.Krytykuje się również tryb przyznawania przez poszczególne firmy opcji na akcje. Zgodnie z zasadami GEM, ta forma wynagradzania członków zarządów miała obejmować najwyżej 30% emisji. Jednak po pewnym czasie zrezygnowano z tego ograniczenia i np. tom.com przyznał opcje obejmujące blisko połowę wyemitowanych walorów. W ten sposób zmniejszono liczbę papierów, które mogli nabyć niezwiązani z firmą inwestorzy. Ekspertów giełdowych zaskoczyła też decyzja GEM o możliwości sprzedaży przez dyrektorów otrzymanych akcji przed wymaganym upływem dwóch lat. W wypadku tom.com okres ten skrócono do zaledwie sześciu miesięcy.Obrona przed konkurencjąK. S.Lo przyznaje, że ulgi te mogą wydawać się przesadne, ale z drugiej strony podkreśla potrzebę ich stosowania, aby sprostać konkurencji, szczególnie ze strony Nasdaq. Liczni specjaliści uważają jednak, że brak stałych, ściśle przestrzeganych reguł może zniechęcić do nowej giełdy w Hongkongu kapitał zagraniczny. Do takiej opinii przychyla się też cytowany przez ?Business Week? przewodniczący miejscowej Komisji Papierów Wartościowych (Sheng). Organ ten nie ma jednak w Hongkongu decydującego głosu w tych sprawach. Pod względem kompetencji ustępuje on Stock Exchange of Hong Kong, która jest częścią przygotowywanej do prywatyzacji instytucji o nazwie Hong Kong Exchange and Clearing, prowadzącej działalność nastawioną na zysk.Na tym nie wyczerpuje się lista zarzutów dotyczących działalności GEM. Niepokojące są również liczne przywileje, jakie w firmach notowanych na tej giełdzie mają dyrektorzy czołowych banków inwestycyjnych, takich jak Goldman Sachs, Merrill Lynch czy Morgan Stanley Dean Witter. Np. tuż przed pierwotną ofertą publiczną spółki Techpacific.com kupili oni jej akcje po wyraźnie zaniżonych cenach.Zagrożona reputacjaNa tle tych zarzutów w kręgach finansowych pojawiło się pytanie, czy GEM osiąga swój podstawowy cel, jakim jest stworzenie warunków do pozyskiwania kapitałów przez małe, innowacyjne firmy, które nie dysponują odpowiednimi funduszami. Niestety, wiele przemawia za tym, że działalność giełdy idzie w innym kierunku. Świadczy o tym m.in. skład notowanych tam spółek. Na trzy z nich ? tom.com, Sunevision oraz hongkong.com, będącą częścią chinadotcom notowanej na Nasdaq ? przypada aż 70% łącznej kapitalizacji omawianego rynku.Wypada stwierdzić, że twórca GEM jest zwolennikiem zaostrzenia podstawowych wymogów dotyczących rynku kapitałowego. Dlatego popiera projekt ustawy, która zakazywałaby w Hongkongu takich praktyk, jak inside trading czy manipulacja cenami akcji. Jednak z drugiej strony, za wskazany uważa umiar w ustalaniu zakazów i ograniczeń, które wpływałyby ujemnie na działalność giełdy.Tymczasem liczni eksperci są zdania, że nawet jeśli wymienione nieprawidłowości i uchybienia nie stanowią reguły, należy je usunąć, aby nie psuć reputacji wartościowej w swym założeniu instytucji, jaką jest innowacyjna giełda GEM.
A.K.