Przyznam szczerze: nic nie zrozumiałem z wywiadu ministra finansów Jarosława Bauca udzielonego redaktorowi Dariuszowi Stasikowi z ?Gazety Wyborczej?. To z pewnością moja wina. Ale się nie wstydzę. Zapytałem paru kolegów ekonomistów, popytałem w dealing roomie, sprawdziłem u kilku inwestorów, którym wywiad przetłumaczono do ostatniego przecinka. I ? okazuje się ? oni wszyscy też nic z wywodu ministra nie pojęli. Znalazłem się więc w bezpiecznej większości. Przyjemnie tu być. Nam, niepojętnym, przyjemnie. Ale czy przyjemnie być niepojętnym ministrowi, nauczycielowi akademickiemu z doskonałego uniwersytetu w mieście Łodzi, doktorowi Baucowi, przecież nie szefowi UOP tylko krajowych finansów? Wątpię.Aby nieco rozproszyć poczucie wstydu, nękające z pewnością absolutnie mniejszościowego ministra, postanowiłem zestawić poniżej listę rzeczy mglistych i tajemniczych, którymi naszpikowana była wypowiedź J. Bauca debiutującego w roli halabardnika państwowej kiesy.Dlaczego 1,5% deficytu fiskalnego na przyszły rok następca Balcerowicza nazwał wynikiem ?kalkulacji politycznej?? Niniejszym donoszę panu ministrowi, że według naszych kalkulacji (przeprowadzonych w Polskim Stowarzyszeniu Ekonomistów Biznesu) poziom deficytu fiskalnego, przy którym (po uwzględnieniu oszczędności systemu emerytalnego) wpływ sektora publicznego na poziom krajowych oszczędności staje się neutralny ? wynosi 1,3% PKB. My też polityczni, czy jak? Minister też wolałby nas nie słyszeć? ?Źle się stało?, że te konkretne, oparte na szacunkach liczby trafiły do opinii publicznej? A to niby, za przeproszeniem, dlaczego?Minister Bauc wyjaśnia, że deficyt jest ?kluczowy?, ale musi być właściwie liczony. Tzn. powinien obejmować wypłaty rekompensat, składki na II filar, pożyczki z budżetu. Ktoś, kto zajmuje się zawodowo gospodarką, nie musi się nawet fatygować, nie musi oglądać autopoprawki rządowej do tegorocznej ustawy budżetowej (tabela 6b, str. 25-26), żeby wiedzieć: to, o czym mówi minister, a co dla niego ?jest podstawą?, nie jest wcale deficytem, tylko skutkiem dla krajowych oszczędności. Ten skutek wynosi (-)1,76% PKB. Minister mówi, że ta wielkość ?musi się zmniejszyć, jeśli chcemy odpowiedzialnego budżetu?. I ja się z tym zgadzam w 156 procentach. Ale czy zgadza się ze sobą samym minister? Czy Bauc chce zmniejszać deficyt startując z poziomu (-)2,77 czy (-)1,76% PKB? Strasznie tu coś minister pokiełbasił.Tym gorzej, że ?nie chce rozmawiać o liczbach?. Bauc wspomina, że czeka nas w 2001 r. ?wysyp wydatków ze względu na niedoszacowanie inflacji w tym roku?. Twierdzi, że w ministerstwie dopiero liczą, ale będzie tego z pewnością dużo. W tle kryje się niewypowiedziany przez Bauca, ale wyartykułowany już publicznie przez Bogusława Grabowskiego, argument: jak tu ciąć deficyt, skoro trzeba dokładać niespodziewane wydatki przeniesione do przyszłego budżetu z niedoróbek tego roku? Mocne. Tyle że upubliczniony, ku niezadowoleniu Bauca, poziom 1,5%, uwzględniał już konieczność rewaloryzacji emerytur w 2001 r. na sumę 2-3 mld zł. Mało? Być może. Ale nie wypada udawać, że o tych pieniądzach w ogóle zapomniano.Prawdziwie janusowe oblicze pokazał minister przy okazji omawiania ?fetyszyzowanej? reformy podatku od dochodów osobistych. Po ludzku mówiąc, pogląd ministra sprowadza się do tego, że jest mu wszystko jedno, bo ?sprawa ma większe znaczenie medialne niż gospodarcze?. To jest godna najwyższego podziwu elastyczność. Ale też ? po prawdzie ? tak piramidalna brednia, że aż zęby bolą. Redukcję podatków można odłożyć, jeśli rządowi tnącemu deficyt fiskalny brakuje sił na zapełnienie dodatkowej wyrwy w dochodach. To da się zrozumieć. Da się nawet przy odrobinie cywilnej odwagi powiedzieć.Ale niedbałe przekreślanie ekonomicznego sensu zwiększania prywatnych oszczędności (?nawet wydatki są oszczędnościami? ? kto to powiedział, panie ministrze?) przez ekonomistę i wysokiego rangą urzędnika państwowego, który parę wierszy wyżej mówił o niebezpieczeństwach związanych z deficytem na rachunku bieżącym, wcale nie świadczy o elastyczności umysłu. Świadczy za to o jakichś poważnych dolegliwościach kręgosłupa.

JANUSZ JANKOWIAK