Choć powoli, to jednak w mijającym tygodniu rynek wyraźnie rósł. Nadal daleko mi do pełnego przekonania o dalszym jego kierunku, jednak spróbować ? jak pisałem tydzień temu ? było warto. Myślę, że nadal warto.Nastroje znacznie poprawiły się, ale znajdujemy się w tej chwili w górnej strefie zakresu wahań z ostatnich kilku miesięcy.
Tydzień temu pomysł na rynek był prosty ? skoro nastrój znacznie się pogorszył i wszyscy mają serdecznie dosyć marazmu, to najwyższy czas kupić ? choćby dlatego, że na takim rynku należy to zrobić w chwilach słabego nastroju, a sprzedawać w momencie jego poprawy. Kupić również po to, aby dzisiaj znaleźć się w komfortowej sytuacji psychologicznej: nie być zmuszonym do podejmowania trudnej decyzji kupna na poziomach cen, które mogą się okazać, jak wiele razy w ciągu ostatnich kilku miesięcy, chwilowo najwyższe. Krótko mówiąc ? jeśli nie chce się przegapić wybicia, należy zająć pozycję odpowiednio wcześniej.Co terazTak jak pisałem, w zasadzie wypada spokojnie poczekać. Choć intuicja podpowiada mi, że tym razem może się udać, a przemawia za tym przede wszystkim spokojny przebieg sesji w minionym tygodniu, to jednak praktyka jest nieubłagana ? statystycznie należy spokojnie wytrzymać i poczekać do pierwszych wyraźnych sygnałów przełamania trendu horyzontalnego. I nie przejmować się tym, ile w międzyczasie ?odpuści? się z zysków możliwych do zrealizowania.Za i przeciwPatrząc na sam wykres, trudno znaleźć jakiekolwiek argumenty za tym, że właśnie w tym momencie powinna nastąpić jakaś wyraźna zmiana nastrojów, pozwalająca na wybicie z długiego trendu horyzontalnego. Oczywiście, dla chcących zawsze znajdą się jakieś wskaźniki przepowiadające to, ale ja przynajmniej jestem zdecydowanym zwolennikiem patrzenia co najwyżej na kurs i obroty, a przede wszystkim słuchania i obserwacji uczestników rynku. Patrząc na to, sytuacja wygląda nieco inaczej ? przede wszystkim rzuca się w oczy, że w minionym tygodniu rosło coraz więcej spółek, do tych, które w jakiś sposób zainteresowały inwestorów przyłączały się coraz to następne, nie zaś ? jak zwykle bywa w czasach martwego rynku ? błyszczały tylko pojedyncze gwiazdy, i to na zmianę. Rynek zdecydowanie się poszerzył. Niektóre jego reakcje też wydają się bardzo zdrowe ? choć nie brakowało nam plotek w postaci Łukoil przejmującego PKN Orlen (niby prawdopodobne, ale chyba jednak mało realne), to ten sam PKN na wiadomość o karze nałożonej przez UOKiK spadł 10 gr ? tyle, ile powinien, dzieląc 40 mln kary na nieco ponad 420 mln akcji spółki.Krótko mówiąc ? szerokość rynku i jego coraz większa racjonalność wskazują na to, że mamy do czynienia być może z nieco innym zjawiskiem niż dotychczas. Proszę jednak pamiętać, że czytając to wszystko, trzeba mieć świadomość ryzyka ? jeśli rynek ma nadal pozostać w trendzie horyzontalnym, to właśnie piątek był najprawdopodobniej tym właściwym dniem do zamknięcia pozycji i przeczekania najbliższego tygodnia lub dwóch w gotówce. Tym bardziej że minusów przy najważniejszych spółkach, szczególnie po publikacji wyników, nie brakuje. Jak zwykle ? za każdym razem po wynikach zastanawiam się, gdzie ten wzrost gospodarczy w naszym pięknym kraju.Wodze fantazji preczI pomyślmy, co by było gdyby. To znaczy, gdyby rzeczywiście rynek przebił się przez poziom lekko ponad 20 tys. punktów na WIG. Jeśli popatrzy się na indeks z lotu ptaka, widać dwie kolejne silne fale wzrostowe ? jedna trwającą od połowy października 1998 do lipca 1999 r., która wyniosła indeks o ponad 7 tys. punktów, i druga od połowy października 1999 r. do lutego-marca tego roku, o zakresie ponad 8 tys. punktów. Myśląc prostymi kategoriami ? gdyby kolejna miała mieć zbliżony zakres i czas trwania... Jest o co walczyć ? nieprawda? Ale sam w to zupełnie nie wierzę.
Marcin SadlejCDM Pekao S.A.