Stan rynku, nazywany przez optymistów konsolidacją, trwa już na tyle długo, że wkrótce którejś ze stron mogą puścić nerwy ? wczorajsza sesja może sugerować, że mniej odporni na stagnację okazali się akurat posiadacze akcji (a nie gotówki), ale przy obecnych poziomach obrotów efekty zmagań popytu z podażą kojarzą mi się z grą w orła i reszkę ? tj. wczoraj wypadło właśnie na spadki... Można doszukać się jakiegoś zauważenia przez rynek wyników niektórych spółek ? ale wydaje mi się, że wpływ na notowania bywa teraz inny niż kiedyś: otóż wynik ?duży? (i mniejsza o to, czy to zysk, czy strata) powoduje znaczną zmianę kursu, lecz bez wyraźnego związku kierunku zmiany ze znakiem (?) pokazanego wyniku... Tym samym spora strata może spowodować większy... wzrost kursu niż mały zysk: wczoraj tak odebrałem zachowanie np. trzech walorów. Inna sprawa, że mowa tu o wyniku pokazanym, bo dobrze wiadomo, jak te wyniki potrafią się przeobrażać w późniejszych przybliżeniach...Powracającym motywem (przy okazji np. Stomilu) jest problem wyników tych spółek, gdzie rządzą inwestorzy zagraniczni (jako grupy wykazują zyski nie tutaj, tylko w miejscach o niższym podatku dochodowym od osób prawnych ? i to niekoniecznie w tzw. rajach, bo sporo normalnych krajów ma te stawki znacznie niższe od Polski). Wydaje się jednak, że sprzedając zagranicznym nabywcom znaczne pakiety akcji prywatyzowanych firm powinno się zakładać taki właśnie ciąg dalszy ? zatem w przewidywaniu zaniku (de facto) wpływów podatkowych z tychże spółek należy to chyba jakoś dyskontować odpowiednio wyższą (!) ceną sprzedaży.